piątek, 18 maja 2012

3. I don't want to be a puppet in their hands.


~ Olly Murs - Dance with me tonight ~

* Cherry *

- Producenci.. za kogo się oni kurwa mają?!
- No nie wiem. Za producentów?
Najchętniej rzuciłabym w nich doniczką, nadjedzonym mięsem czy czymś podobnym.
Niall co chwile wybuchał ponownie śmiechem, patrząc jak dostaje kota i ciskam po pokoju poduszkami. Ale tak nie może być! Nie nie nie! Nie będę czyjąś marionetką!
- Cherry.. lody się skończyły.. wiesz że nadal mam zbyt niski poziom cukru.
Ano racja. Czwarty kubeł bakaliowych lodów pokazał swoje białe dno, więc podniosłam się z kanapy i fukając co chwile pod nosem ruszyłam do kuchni. Wyciągnęłam jedno z ostatnich opakowań z zamrażalki i wróciłam do pokoju, w którym czekał na mnie blondyn. Lodopożeracz.
Z którym będę.. no chodzić. No kurde no chodzić! Po dwudniowej znajomości! Bo naszym kochanym 'szefom' znudziła się cisza panująca wokół nas. Show biznes karmi się przecież skandalami.
Moje utalentowane szczęście postarało się o to, żebym wyciągnęła najkrótszą zapałkę. Podobnie Niall'a.
- A więc żono.- złapał łychę i zaczął nabierać wielką porcje lodów- od czego zaczniemy nasz namiętny romans? Śniadanie na mieście, drugie śniadanie, poprawiny śniadania, przedobiad, obiad, poobiad, podwieczorek, podpodwieczorek, kolacja, pokolacja czy przedspanie?Ewentualnie nocna poprawka, ale raczej nam zamkną bary.
- Od niczego. Musimy się z tego wykręcić, Niall..
- Przecież nie możemy. A tak w ogóle to co ci w tym przeszkadza? Aż tak mnie nie lubisz?
- Nie w tym rzecz. Przecież wiesz że was uwielbiam.
- No więc?
Oczy. Wielkie, niebieskie oczy. Gapiłam się w nie jak zaczarowana, co na pewno dziwnie wyglądało. Zauważył moje osłupienie, więc uśmiechnął się od ucha do ucha i odgarnął mi niesforny kosmyk włosów za ucho. Zdałam sobie sprawę, że pierwszy raz w życiu spojrzałam mu prosto w te wielkie hipnotyzujące ślepka. Po chwili coś kopnęło mnie w wątrobę, ewentualnie śledzione, i cała magia znikła.
- Em... dobrze wczułeś się w role. Nie myślałeś kiedyś o aktorstwie?
- Mogę grać kucharza. Oni zaaawsze próbują tego, co jest w kuchni. A ty będziesz moją asystentką, seksowną kelnerką w skąpym biało-czarnym ubraniu.
- Muahahah. Rzeczywiście dobrze udajesz.
Więc poszliśmy na ten jego pod-podwieczorek, zmierzając do jakiejś cukierni. Wychodząc z domu złapał mnie za rękę, ignorując moje protesty, wyrywanie się, piszczenie i wydawanie dźwięków takich typu Tarzan.
- Chcesz być wiarygodna ? Nikt tego nie kupi, jak będziemy chodzić metr od siebie Cher.
- Dobrze, ale nic więcej, albo nie pozwolę ci kupić pączków.
Idąc ulicami czułam na sobie wzrok wszystkich przechodniów. Niall za to szczerzył się jak głupi do sera, przez co oberwał ode mnie parę razy chustką. Wyglądałam pewnie jak dziecko, któremu zabrali lizaka. Miałam ochotę zapaść się pod ziemie, jak po drugiej stronie ulicy dostrzegłam jakieś grono dziewczyn wyjmujące aparaty.
- Niall nie! Szybko musimy się schować!
- Obserwują nas. Musimy być wiarygodni.-pomachał mi telefonem przed nosem, na którym był wyświetlony sms ' Do roboty mały, oni tego nie kupią jak Cherry będzie ci się wyrywać'- nie wolno nie słuchać ludzi z góry żonko! Nie bój się, z 3 miliony dziewczyn ma ochotę na całusa ode mnie, a nawet na więcej, nie jestem w tym taki zły.
Fuck! Ty mały ty, ty blondasie, spiorę go żywcem, wypruje mu flaki i powieszę je sobie nad łóżkiem!
Pewnie dziwnie by to wyglądało.. wyobraźcie sobie sytuacje. Chłopak się nachyla żeby pocałować dziewczynę, a ta daje mu kopa w krocze. Więc chyba odejdę od tego pomysłu, ale muszę coś wymyślić. I to szybko, bo jego usta są coraz bliżej. Nie mam pojęcia jak wytrzymam tak cały okrągły miesiąc..jako marionetka producentów.
I stało się. Niemal słyszałam głosy tej szóstki dziewczyn stojących po drugiej stronie ulicy.
' DAJ MI JEJ ADRES I PISTOLET' ' Zaraz.. to Cherry Night...' i tego typu. Kurczaki ziemniaki.
Nie powiem, że było mi źle. To wszystko jest nawet przyjemne, ale to jest Niall. Mógłby być moim bratem.
Po jakiś 30 sekundach oderwał się ode mnie, a ja niepewnie otworzyłam jedną powiekę, a potem drugą. Wokół cisza jak makiem zasiał. Nasze fotografki otworzyły buzie ze zdziwienia, powoli zmierzając w naszą stronę.
Niall uśmiechnął się, i znowu pocałował, ale tym razem w czoło. Czułam, że ten gest nie był zrobiony pod publikę, dlatego tym razem nie miałam ochoty go uśmiercać.
- Dobra robota. A teraz uśmiech, bo możliwe że pojutrze będziesz w gazecie. - szepnął i pociągnął mnie w stronę fanek, żeby wypisać im fotografy.

* Jane *

~ A Fine Frenzy - Near to you ~

- Ala ma kota, a kot ma Alę. No dobra, chyba zwariowałam sądząc że Lux to powtórzy..
- Nie, nie. Zapamiętaj lepiej to : Niall ma Cherry, a Cherry ma Niall`a. - westchnął Hazza i zabrał z kolan Zayna małą, kładąc na swoich. - Tak kochanie, nigdy nie zainteresuj się osobą płci przeciwnej, bo zaraz los zdepcze ci uczucia i jeszcze na nie splunie!
- Zatem chcesz jej powiedzieć, że lepiej być homo tak? Lux, nigdy nie idź w ślady wujka Harrego.
- Ej, ej, pamiętaj że Larry is real, a mała o tym dobrze wie.
Styles przeżywa jak mrówka okres. No dosłownie. Wisienkę zmusili do pokazywania się częściej z Niallem publicznie, a dla niego to już znaczy love forever. Jak tylko zobaczył zdjęcie pocałunku na jakiejś stronie, walnął laptopem o ścianę i żegnamy parę set funtów. Od dwóch godzin wyżywa się na mnie i Zaynie, podczas gdy reszta poszła do jakiegoś klubu.. ale ja jutro będę funkcjonować normalnie, a oni zamieszkają w toalecie nad kiblem. Ha!
- Cherry już powinna być w domu. Idę z nią pogadać na chatcie.. znaczy z Gemmą.- zgarnął małą i skierował się do drzwi – Pamiętaj Jane, nic nie mów jej o tym, że Jil to ja. Wolę to sam zrobić.. kiedyś. A ty Zayn, bądź grzeczny albo chociaż ostrożny, bo jedno dziecko do opieki nam wystarczy.
I.. i zostaliśmy sami.
Oparłam się o wygodne łóżko, ale ani mi się śni wstawać z podłogi. Frędzlowaty dywan to najlepsze rozwiązanie pod słońcem.
Pokój Zayna to moje ulubione pomieszczenie w domu chłopców. Niebanalny, wyważony, oryginalny. Rozglądam się po nim w celu nacieszenia oczu, mimo że zapamiętałam prawie każdy szczegół. Po raz któryś z kolei lustruje każdy cal jego rysunków, powczepianych w wielką korkową tablice na jednej z ścian, oglądam jego ozdoby z Dalekiego Wschodu, czytam cytaty zapisane na kartach, które są przyklejone do szaf.
- Podoba ci się tu, co?
- Mało powiedziane. Twoje rysunki są nieziemskie. Masz jakieś jeszcze?
Wyjął z szafy dużą teczkę, z której z nadmiaru ładunku wysypywały się kartki. Przysiadł się do mnie, i zaczął po kolei pokazywać każdą prace, opowiadając jaką ma historię, co go zainspirowało. Kiedy natrafił na rysunek dmuchawca oniemiałam. Ten chłopak ma taki talent, że może śmiało mierzyć się z Ellie, która gdy ją najdzie wena rysuje po stole gdy nie ma kartki, a dzieło może się równać z muzealnymi pracami.
Zwykły dmuchawiec. Mniszek, czy jak go tam nazywają. Traktowany przez wielu jako chwast. Narysowany tak pięknie, z oddanymi szczegółami, detalami. Trzymajcie mnie, bo zaraz rąbne.
- Zayn. Mogę pożyczyć tą pracę?
- Po co ci zwykły mlecz?
- To będzie mój nowy tatuaż. Muszę zanieść ten rysunek do studia, bo chce żeby był identyczny jak ten na kartce.
- Ty chcesz mieć tatuaż? - spojrzał na mnie z niekrytym zdziwieniem, w którym doszukałam się podziwu – Wyglądasz na taką kruchą. Musisz wiedzieć, że coś takiego boli.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odgarnęłam włosy z karku, wiążąc je w niedbały kok. Drugą stronę dekoldu bluzki lekko odsunęłam by odsłonić trochę plecy, i odwróciłam się tyłem do chłopaka.
- Ten zrobiłam sobie rok temu. Ciągnie się od lewego ramienia, zjeżdża w bok i kończy się w dolnych partiach żeber. Jak widzisz przedstawia pnącze róż. - Taak, to raczej niecodzienny widok. Właściwie to spodziewałam się jego reakcji. Takie wybryki do mnie nie pasują. Typu tatuaż na pół pleców. Zawsze dla wszystkich jestem mamą Sounds of Silence, tą poukładaną i taką od tąd do tąd. Jak widać niektóre pozory mogą mylić.
- Woooow. Jest..cudowny. Też mam tatuaże.. pokazać ci ?
Odwróciłam się do niego przodem i zaczęłam oglądać. Gapiłam się w nie jak zaczarowana. Uwielbiam rysunki na ciele.
Dopiero po jakiś pięciu minutach zwróciłam uwagę na to, że jest bez koszulki. Pewnie z 3-4 miliony dziewczyn chciałyby się ze mną teraz zamienić. Zayn Malik bez górnej garderoby to niebanalne wydarzenie przecież!
- Mogę teraz ja zobaczyć twój? Wspomniałaś, że masz jakąś nutę pod obojczykiem. A tego wielkiego to widziałem przecież tylko ¼. To nie fair!
- Puknij się w łebek, Malik. Nie rozbiorę się.
Skrzyżował ręce na piersi i wydął usta. Widok sfochowanego Zayna mnie rozbraja. No ale zaraz. Ile my się znamy? Parę dni, i mam się przed nim rozebrać? Skąd mam wiedzieć czy nie jest jakimś pedobearem?
- Chce zobaczyć tylko tatuaże. Przecież cie nie zgwałce, Jane.
Odbija mi.
Przerzuciłam t-shirt przez głowę, ponownie związałam włosy i odwróciłam się do niego tyłem, żeby mógł obejrzeć pęk róż. Cisza.
- Ej, żyjesz tam?
- Nie.. to znaczy tak, tak! Ale on jest cudowny. Musiałaś długo siedzieć u tatuażysty.
Miałam nadzieje że zapomniał o przednim tatuażu, uwiecznionym tuż pod obojczykiem. Nie mam ochoty odwracać się do niego przodem, bo tak zepsuta raczej nie jestem.
Nagle poczułam dotyk jego palca na ramieniu. Z każdym jego pociągnięciem po mojej skórze odczuwałam spięcia biegnące aż do karku. Zmierzał linią w dół tatuażu, wprawiając mnie w coraz większe osłupienie.
- ZAYN CHOLERA JAK MOGŁEŚ NIE KUPIĆ W SKLEPIE MARCHEWEK, NIEZYJESZ, TY DRANIU! - drzwi z trzaskiem się otworzyły, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemie- ZAWSZE myślisz o sobie, a ja to.. ej co wy. Pfahaha. To nawet ja sam na sam z Kevinem nie robiłem takich rzeczy. JAKBY CO W POKOJU WCALE NIE SĄ GOLI ZAYN I JANE, WCALE.
Słysząc tupot stóp po schodach, a potem okrzyki ' Pokaż! GDZIE?!', dodał
- Jakby co klub był zamknięty kociaczki. Wybaczcie że wam przeszkodziliśmy. Bardzo mi przykro.
Kogo my oszukujemy. Oczywiście, że Lou wcale nie jest przykro. 

**

Wiem, że nie chce wam się nie chce czytać takich dopisek od autorów.. ale chociaż przelećcie wzrokiem!
At first..KURWA 12 KOMENTARZY? +1000 WYŚWIETLEŃ? 11 OBSERWATORÓW?
Jestem tak bardzo szczęśliwa! Szczerzyłam się dzień w dzień do monitora, czytając w kółko te komentarze, mimo że prawie znam je na pamięć. To jest takie wspaniałe. Wiem że niektóre autorki świętują z 50 tys wyświetleń i z 60 komentarzy, ale mnie już wprawia w zachwyt to co udało wam się zdziałać. Jesteście wielcy. WIELCY. Poprawiliście mi humor i kocham was za to. (^^,)
Oczywiście nigdy nie osiągnęłabym tego bez pomocy Margaret, utalentowanej Directionerki prowadzącej jeden z moich ulubionych blogów. Co prawda ja opuściłam się w jego czytaniu, z przyczyn oczywistych - rano szkoła, południe szkoła, popołudnie nauka i lekcje, wieczór : pierdziele, ide do wyra, ale obiecuje się poprawić. Bądźcie mi świadkami. Wiem że większość z was jest tu z jej bloga, bo zrobiła mi reklamę, ale jeśli jest tu ktoś kto nie miał doczynienia z jej historią, to ja serdecznie zapraszam -> one-direction-of-life.blogspot.com 
Wiele z was zostawiło mi linki do waszych blogów w komentarzach, na które obiecuje że wejdę. Jutro odwiedzę dwa pierwsze.. oczywiście po randce z fizyką -,-, i na każdy postaram się wejść i zostawić tam coś od siebie. :)
DOBRA KOŃCE KOCIAKI. ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA Nie będę już wam zanudzać, ale dorzuce coś jeszcze...
DOSTAŁAM KUBEK Z ONE DIRECTION  :OO. Ekstaza poziom HARD. Są na nim chłopcy, i pijąc z niego mam wrażenie że go pogryze O.o 
AVICII KOCHAĆ WAS WSZYSTKICH *-* xxx

piątek, 4 maja 2012

2. Let's write a song about food, or an artificial jaw!

Demi Lovato - Give Your heart a break / 

* Cherry *
Obudził mnie własny krzyk. Po raz kolejny moja przepona ratuje mnie z opresji! Dzięki niej wydaje tak głośne dźwięki, że umarli powstali by z grobów. A ja wolałabym nie kontynuować tego snu.
Widziałam w nim mamę z ojcem. Stali na skraju polany, zachęcająco uśmiechając się do mnie. Wiecie jak się czuje sierotka w takich chwilach? Wątpię żeby ktoś, kto na co dzień mieszka z rodzicami mógł sobie to trafnie wyobrazić.
Płakałam jak małe dziecko i z wyciągniętymi rękoma biegłam w ich stronę. Po chwili przyszli 'faceci w czerni', którzy zaczęli ich powoli, i z ubawem zabijać. Ja nie mogłam nic zrobić.
Tylko patrzeć.
Przekręciłam głowę w bok, przyglądając się ich zdjęciu. Tata był nieco wyższy od Liliany, która była moją matką. Po niej odziedziczyłam nienaturalnie czerwone włosy, parę na krzyż piegów i niebieskie oczy. To znaczy oko.
Po tacie zaś jedno zielone. Jego geny sprawiły, że jestem wysoka i trochę blada. Można powiedzieć, że podzielili się w moim wyglądzie po równo.
Z charakteru podobnie – uparta, denerwująca i optymistyczna jak Liliana oraz zamiłowana do sztuki i wygadana jak Tim.
Straciłam ich dwa lata po urodzeniu. Tak naprawdę nie pamiętam chwil spędzonych razem z nimi..
Od tamtej chwili zajęła się mną babcia wraz z ciocią, jednak brakowało mi bliskości rodzicielki i ojca. A wszystko przez kogoś, który po wypiciu dwóch browarów wsiadł za kierownice.
Rozłąka sprawia, że serce kocha bardziej. Ale to chyba naturalne, że chciałabym się do nich przytulić, i podziękować za to, że byli.
Są, no i będą. W moim sercu.
Okej od takich gadek też mnie mdli, ale to sytuacja alarmowa.
Po jakiś pięciu minutach wreszcie zwlekłam się z łóżka, i pozbywając się przykrych myśli poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przy okazji myjąc włosy, a potem w lepszym humorze zeszłam na dół. Chwytaj dzień, jak to mówią, a jako że dziś świeci słońce i niebo jest bezchmurne, nic nie może mi go zniszczyć.
Maaaamo, Ellie z Jane już na nogach ? Te dziewczyny zaczynają mnie przerażać. Dopiero dziewiąta, a one nie śpią ? OWACJE NA STOJĄCO.
Siedziały na blacie kuchennym. Ellie trzyma w ręce tablet i z czegoś się chichra, a Jane bez większego zainteresowania je płatki.
- Siemaneczko śpiąca królewno. Chłopaki wydzwaniają od siódmej, bo chcą się spotkać żeby pogadać o tej piosence. Dlatego szybko ruszaj tyłek, bo się spóźnimy.
- Yes sir.
Wyciągnęłam z lodówki pierwszy lepszy jogurt i usiadłam na stole, po czym wyciągnęłam z kieszeni telefon.
Spoko, zapowiada się dzień jak co dzień. Poranna wiadomości od Jil'a, potem wyjście do miasta, jakaś audycja w radiu, podpisywanie płyt...jak zwykle.
Na pytanie co dziś będę robić, odpowiedziałam zdawkowo, omijając parę szczegółów. Zawsze staram się jak najmniej go okłamywać.. bo już sporo w życiu nagrzeszyłam, a im więcej występków do mojej listy, tym większa prawdopodobność że będę się smażyć w piekle z tą ciotą, która pozbawiła mnie rodziców.
- SŁUCHAJ TEGO. ' Chłopcy byli wczoraj w Starbucksie, gdzie spotkali dwie wokalistki zespołu Sounds of Silence. Po wspólnej kawie, udali się do domu dziewczyn, głośno się śmiejąc i rozmawiając. Wyszli z niego dopiero po paru godzinach, żegnając się buziakiem z każdą z nich! Mamy zdjęcie, na którym Jane (18 l.) przytula się z Zaynem ! Czy coś z tego wyniknie..?” to z jakiejś strony o chłopakach. Mam wrażenie że wkrótce będą pisać o tym, jakiego papieru toaletowego używam.
Spoko, nawet jakieś fanki się zorientowały że 'coś z tego wyniknie', a sama adorowana nic a nic! Nadal jestem za tym, żeby porządnie kopnąć ją w siedzenie by otworzyła oczy.
- A on ci się w ogóle podoba? - zagaduję niby od niechcenia, przyglądając się Jane. Wzruszyła tylko ramionami, i wróciła do jedzenia batonika, jakby nic a nic ją to interesowało. NO LUDZIE TRZYMAJCIE MNIE.

* Zayn*

Siedzieliśmy całą piątką przy komputerze i wertowaliśmy strony, na których pisało co nieco o Sounds of Silence. Cały internet aż wrzał od skandali związanymi z dziewczynami, ale w końcu portale plotkarskie takie są. Już nie raz czytałem o swoim romansie z dziewczyną, której nawet nie widziałem na oczy, o moich 'gejowskich popędach' w stronę Liama czy Harrego i innych sprawach, o których w ogóle pierwsze słyszałem. No cóż, kwestia przyzwyczajenia.
Najpopularniejsze tagi i tematy -
1. Wezwanie trójki do sądu, za podłożenie wybuchającej śmietany i innych pułapek w biurze jakiegoś faceta, który publicznie porównał je z bohaterkami filmu o chorych psychicznie nastolatkach
2. Związek Ellie z jakimś gościem, który siedział za pobicie prezenterki telewizyjnej i handlowanie narkotykami
3. Przesadna bliskość całej trójki (oho, skądś to znamy)
4. Ciężka przeszłość Cherry
i wiele wiele innych, pewnie bezpodstawnych oskarżeń o jakieś dziwactwa. To naprawdę się robi żenujące. Te hieny czekają na każde nasze podknięcie.
Za dwadzieścia minut mamy się spotkać w parku, a ja zaczynam wariować. Ręce mi się pocą na samą myśl o dłuższej rozmowie z Jane, która pewnie i tak niezbyt dużo sobie robi z faktu że się znamy.
- Zbieramy się kociaki, tatuś musi jeszcze zatankować. - Louis wstaje z miejsca i szuka kluczyków, kłócąc się przy okazji z Liamem o to, kto ma tu tytuł Daddy'ego.
Gdy wreszcie każdy się ogarnął, a Niall zjadł chyba piąte dziś śniadanie, wreszcie weszliśmy do samochodu. I spóźniliśmy się TYLKO 20 minut! Level up.
Już z daleka ją widzę. Głęboka czerń jej włosów rzuca się strasznie w oczy, do tego kontrastująca żółta bandamka przykuwa jeszcze bardziej wzrok.
Cała trójka była otoczona wianuszkiem nastolatków, którym wypisywały autografy. Czuje się jak w śnie. Idę? Stoję? A może leże?
To i tak bez różnicy.
- Stary, opanuj się. Gdzie się podział tamten bad boy, którego musiałem odciągać od dziewczyn? A tak w ogóle nie wiem czym się przejmujesz.- gdzieś ze świata żywych mówi do mnie Liam, szturchając w ramię.
- Ja.. no.. no spójrz! No SPÓJRZ! No podrywałem ją wczoraj jak idiota! A ONA? NIC! Pierwsza dziewczyna jaką spotkałem, która nic sobie z tego nie robi.
- Twoje ego i tak się nie mieści już w naszym salonie, więc jak ktoś je utemperuje tym lepiej dla ciebie kochanie.
Miałem ochotę rzucić się w tej chwili na Louisa, ale byliśmy już za blisko dziewczyn.
Po jakiś dwudziestu minutach uwolniliśmy się od fanów, i znaleźliśmy jakąś zaciszną kawiarenkę na przedmieściach Londynu. Na moje szczęście się rozluźniłem, i szczerze mówiąc Jane nie była taka odcięta ode mnie jak mi się wydawało.
- Ja i tak myślę, że piosenka o jakiejś słodziusiej miłości jest w tej chwili bezsensu.
- Twój pomysł był nie lepszy Cherry!
-Co złego jest w piosence o jedzeniu?!
- Ja tam cie popieram. Żarcie forever.
- A DLACZEGO NIE NAPISZEMY O GOŁĘBIACH?!
- WIDEEELCEEE
- Mnie tam inspiruje ta reklama o psiej karmie. SZTUCZNA SZCZĘKA RZĄDZI.
- JA WIEM! To będzie smutny kawałek. O miłości kota do psa.
- Nie, lepiej o miłości kurczakburgera do hamburgera.
- Może o zdrowych zębach?
Od jakiejś godziny dusze się ze śmiechu. Te dziewczyny to kropka w kropkę my, co czasem robi się przerażające. Cherry to nieodwołalnie Louis.. bez żartów, rozśmieszania każdego nawet gdy to nie było planowane i częstego denerwowania, chyba wyżyć nie umieją. O, i podobnie jak Horan ciągle by jadła.
Ellie lubi flirtować, więc wsadziłbym ją do jednego worka z Harrym. Jane to taka mieszanka mnie i Liama. Troszczy się o wszystko jak Daddy, i z pozoru jest troszkę bardziej cicha jak ja.
- Wymieńcie się numerami, bo wydaje mi się że tylko macie mój.
Za poleceniem Payne'a pozostała siódemka wraz ze mną wyciągnęła telefony, i zaczęła dyktować pozostałym.
Ze starannością wpisałem cyfry, które mówiła mi Jane, parę razy sprawdzając. Atmosfera robi się jeszcze milsza, o ile to w ogóle możliwe. Coś mi się zdaje że to będzie znajomość, której wszyscy nie zapomnimy.
Usłyszałem, że Harry ciężko oddycha, więc zerknąłem na niego pytająco. Był blady jak ściana. Tępo patrzył się w wyświetlacz komórki, rozszerzając oczy w których malował się.. strach?
- Hazza? Coś nie tak. - stwierdzam trochę ciszej i szturcham go w ramię, czekając na odpowiedź.
Harry nie odzywa się, tylko pokazuje mi swój telefon.
' Nie można zapisać kontaktu : Cherry '
- No i co z tego?
Stuknął coś palcem na wyświetlaczu, a po chwili pokazał się napis ' Kontakt już istnieje : Gemma'
- Harry? Nie dałeś mi jeszcze swojego numeru.
To musiało być dla niego jak policzek. Może kubeł zimnej wody, ewentualnie kopniak w krocze. Momentalnie ucichłem, czekając na reakcje Lokowatego.
Odgarnął grzywkę z czoła, uśmiechnął się szeroko i zaczął rechotać jak żaba. Albo Louis gdy dostanie marchewkę.
- Zjebana karta. - po chwili wybuchł jeszcze głośniejszym śmiechem. A ja myślałem, że się załamie. - Wezmę potem twój numer od chłopaków i do ciebie napisze.
Nikt nie ukrywał zdziwienia ani przerażenia jego zachowaniem, ale w końcu każdy wrócił z powrotem do przerwanego tematu.
- Znając ciebie zaraz to wykorzystasz w jakimś bardzo nieprzyzwoitym celu, stary.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo zjawili się nasi menadżerzy. Nie wiem po co tu przyszli, chyba tylko żeby nam przypomnieć, że wakacje od 'gwiazdorzenia' nie będą długo trwać.
- Jak miło widzieć was razem! - zapiszczała opiekunka dziewczyn, wyjmując notes i wpychając się między Louisa a Ellie. - No więc.. od czego by tu zacząć. Sporo jest do omówienia.
Always like BLABLABLA, Then we're like Be-bełkot
Naprawdę miło się rozmawiało o czymś nie związanym z naszym zawodem. No może włącznie z piosenką, i tyle. Teraz pokazywali nam terminy wspólnych koncertów, umawiali nas na jakieś spotkania i tak w kółko.
- Teraz.. trochę nietypowa wiadomość.- menadżerka dziewczyn trochę ściszyła głos. - Jeden z producentów mówi, że ostatnio rzadziej pojawiacie się na okładce. I wy, i wy. Dlatego jedna z was, i jeden z was będą musieli.. udawać namiętne love story, a na koniec ona zdradzi go z kimśtam, a tamten.. - i tak dalej bełkotała, jakby miała gdzieś nasze uczucia. Przecież liczą się pieniądze, czyż nie .. ?

***
Nie, nie jestem zadowolona z tego rozdziału -_-'. Obiecuje że trójka wprowadzi trochę życia do tego bloga, bo wieje tu nudą. Trochę mi przykro, że nie tak mało osób udziela się pod wpisami, ale dziękuję bardzo dwóm osobom które zdecydowały się skomentować poprzedni rozdział. I do tego nie mam pojęcia, jak zdobyć czytelników.. nie wiem gdzie się reklamować, gdzie zostawiać link, nic! Ale ze mnie ciapa. No nic.
a teraz mały off. jak ktoś chciałby ze mną pogadać, zapytać się o coś, czy co, na prywatności, to piszcie w komentarzach :D Chętnie z wami się wymienię numerami.

Następny rozdział opublikuje, gdy pod tym pojawi się co najmniej 5 komentarzy.

kurczaki ziemniaki szantażuje was -.- ale nie da się inaczej.