sobota, 30 czerwca 2012

6. I just wanna sleep. There I am safe.


Angus and Julia Stone - All of Me

* Cherry *

Automatycznie zamilkłam.
Całe moje ciało przeszył potworny strach, powodując, że zastygłam w miejscu, przestając wyszarpywać się z uścisku Harry'ego.
Następne chwile, skąpane w krzyku i huku wystrzelonych pocisków, przeleciały mi ekspresem przed oczami. Pamiętam wrzask dziewczynki z reklamy soków, pistolet wymierzony w jej stronę, i mężczyznę starającego zasłonić ją sobą. Taylor Swift z rozciętą ręką. Natalie Portman leżącą w kałuży krwi.
Oni są wszędzie. Wyskoczyli zza futryn, z okien dachowych, parę wyszło przez dziurę z podłogi. Mam wrażenie że biorę udział w kręceniu jakiegoś kryminału.
W pewnym momencie Harry rzucił mnie na ziemie, i przysłonił moje ciało swoim. Ścisnęłam jego rękę, dając znak że jakoś się trzymam. Wiele osób poszło w nasze ślady, bo po chwili z paruset gwiazd, ubranych w suknie warte miliony, zrobiło się stado leżących i niewinnych, przestraszonych myszek, zapędzonych przez kota w kąt.
Strzały umilkły, a ja odważyłam się podnieś wzrok na .. zamachowców. Jakkolwiek by ich nie nazwać. Ustawili się dookoła sali, wymierzając pistoletami w środek holu, na którego posadce wszyscy leżeli.
Boje się. Jak nigdy wcześniej. Nie mam pojęcia, gdzie są chłopcy, Ellie, Jane i Glimmer. Nie mam pojęcia ile osób straciło dziś życie, a ile jeszcze podzieli ich los. Nie mam pojęcia czy uda nam się z tego wyjść cało.
Ciekawe skąd Harry wiedział, że coś takiego się stanie. Przecież jakąś minutę przed tą rzeźą wiedział, że będzie miała miejsce.
- Szlag. Komórka nie daje znaków życia. Jak my stąd się wydostaniemy ?
Wyciągnęłam swoją, ale również nie dało się jej włączyć. Jesteśmy w potrzasku. Chyba wykorzystali jakieś pole zakłócające.
- Dobry wieczór zgromadzonym! Świetnie że wpadliście, szykuje się niezapomniany wieczór!
Nie.
To się nie dzieje.
Znam ten głos. Ten drwiący, szyderczy i kpiący głos.
Podniosłam głowę, modląc się, żeby to nie był On. Jednak.. znalazłam go wzrokiem.
Stał po boku najtęższego z nich, chyba szefa całej tej szajki. Nie, na pewno oczy mnie nie mylą. To te same rozwiane we wszystkie strony czarne włosy, niebieskie oczy patrzące na otoczenie z wyższością, i usta wykrzywione kpiącym uśmieszkiem. Ten sam Josh.
Teraz jestem pewna, że nie wyjdę z tego żywa. Ba, nawet moje ciało nie zostanie w jednym kawałku! Gdy mnie rozpozna, po ćwiartkuje głupią Cherry na malutkie kawałeczki.

To był chłodny, listopadowy wieczór. Miałam piętnaście lat. Wracałam do domu z lekcji gry na perkusji, idąc przez park obok naszej szkoły. W pewnym momencie drogę zastąpiła mi jakaś postać, ale było za ciemno żebym cokolwiek rozpoznała. Była ona mojego wzrostu, więc nie przejęłam się, i ruszyłam dalej przed siebie. Gdy podeszłam bliżej, rozpoznałam go. Josh Dawkins. Szkolny bad boy, w którym bujała się masa dziewczyn...grał przecież w naszej drużynie. Piłkarze mają to pieprzone powodzenie.
Wydawało mi się to dziwne, że o dziewiątej ktoś jeszcze mógł tam być, szczególnie jakiś uczeń z mojego rocznika. Inna sprawa, że przecież ja tam byłam.
- Nie boisz się chodzić po ciemku, Night?
- Dawkins, nie czeka przypadkiem na ciebie jakaś laska za rogiem ? - wychrypiałam, starając się udawać z irytowaną, co raczej kiepsko mi wychodziło. Bałam się z nim być sam na sam.
- Nie, nie śpieszy mi się. Odprowadzę cie.
Protestowałam, ale i tak poszedł ze mną. Park był bardzo długi, a za nim miałam jeszcze do pokonania długie aleje, potem publiczny ogród , a następnie 2 przecznice. Musiałam z nim spędzić następne 25 minut.
Miło się rozmawiało. Do momentu, aż jego ręka dotknęła dolnej partii moich pleców.
Następne chwile były jednymi z najgorszych w moim życiu. Na pewno domyślacie się, co usiłował zrobić..nie sam. Z krzaków wyłonili się jego koledzy.
Cała umazana w błocie, pozbawiona bluzki, biegłam bez butów przez alejki. Parę minut wcześniej robili ze mną straszne rzeczy, jednak nie odebrali mi czystości. Gdy myślałam że już zemdleje, na ławce odnalazłam wzrokiem starszego brata Jane z kolegami.
To jasne, że się pobili. Przyjaciel Ed'a, który pośpieszył mi z pomocom tak wtedy dostał, że na całe życie pozostał mu stały uszczerbek na zdrowiu.

Josh miał być w poprawczaku.
Ale jest tu.
- Wybaczcie, ale musieliśmy pozbyć się paru osób, żeby dać wam dobry przykład. Jeśli będziecie cicho, to macie większe szanse na przeżycie. A, i nie próbujcie nawet wezwać pomocy, bo mimo że telefony wam nie działają, za każde wyciągnięcie komórki pożegnacie się z tyloma osobami, ile sekund będziecie ją trzymać w rękach. - głos ich szefa przywrócił mnie do rzeczywistości – Rozdzielcie ich według ustaleń! Znacie przydzielone wam grupy.
Zgodnie z rozkazem, przystąpili do roboty. Wkrótce utworzyły się pojedyncze skupiska, które z tego co widzę są utworzone według naszego wieku.
- Grupa A i B, odmaszerować.
'Faceci w czerni' popchali nas w kierunku wielkich drzwi umieszczonych w prawym skrzydle. Z trudem nie rozpłakałam się, gdy musiałam robić większe kroki, żeby nie nadepnąć na martwe ciała. Były to osoby, które znałam z telewizji, z okładek płyt i gazet. Skończyły życie w tak tragiczny sposób... Jak władze mogły do czegoś takiego dopuścić? Czemu ochroniarze przyjęcia okazali się członkami tej bandy ?
Wydaje mi się, że organizator tej imprezy okazał się również ich sojusznikiem. Zrobili to specjalnie. Wystawili pole trawy, żeby antylopy przyszły wprost do paszczy lwa.
Dopiero teraz zorientowałam się, że kurczowo zaciskam palce na ramieniu Harry'ego, a on sam cały czas się na mnie patrzy. Jego koszula była cała we krwi martwych osób, obok których leżeliśmy..
- Nie płacz. - wyszeptał, otaczając mnie ramieniem. Zapewnił mi moją małą replikę bezpieczeństwa. - Będzie dobrze. Już niedługo przyjedzie policja, zamkną ich, a my wrócimy do domu i zjemy sobie wszyscy naleśniki. Obiecuje że zrobię ci z podwójną bitą śmietaną, o ile Niall całej nie wyżarł. - uprzedzając moje kolejne pytanie dodał. - Tak, są cali. Idą przed nami.
Przed wyjściem przez tylne drzwi każdemu zakleili usta grubą warstwą taśmy. Gdy byliśmy na dworze szukałam wzrokiem jakiś wozów policji, snajperów czy co, ale nie. Zostawili nas na pastwę losu dla tych skurwieli. Pewnie skapną się że coś jest nie tak dopiero jak wymordują ¾ z nas.
- Dobra. Wasz odział bierze grupę A i jedzie w ustalone miejsce. - mężczyźni, z dwiema kobietami na czele zaczęli rozdzielać nas do osobnych ciężarówek. To smutne, że około dwadzieścia dzieci gdzieś poniżej czternastki, w ciemną noc jadą w nieznane z osobami, które co rusz mogą je zabić.

* Liam*

Mija drugi dzień odkąd nas uprowadzili, a nadal nikt nie zjawia się z pomocą. Cały czas spędzamy w niebieskim pomieszczeniu bez okien, w którym czuje się jak w psychiatryku.
Jest nas trzydzieści, jednak jestem pewien że nasza liczba już niedługo zmaleje. Piętnaście osób znajduje się w jednym pokoju, a tyle samo w drugim...zresztą czemu nazwałem to pokojem? Nie ma tu nic, z wyjątkiem paru malutkich stołków i drzwi do ciasnej łazienki. Siedzimy patrząc się po sobie i z trudem tamując łzy.
Co parę godzin wzywają każdego z nas 'na rozmowe'. Cherry panicznie boi się iść, bo jednym z tych którzy pilnują naszą grupę jest ten cały Josh. My też martwimy się, czy w ogóle wróci do nas żywa.
- Jestem głodny... Jestem głodny. Jestem głodny.
Spojrzałem na Nialla, który skulił się w kłębek obok Zayna i kołysał się w tył i w przód. Na pewno źle to znosi.. dostajemy dziennie tylko trzy miseczki jakiejś breji.
- Ja już nie mam siły. I tak nas zabiją, więc czemu to tak przedłużają? Szybką kulką w łeb oszczędziliby i sobie i nam czasu.
- Nie bredź. W końcu nas wypuszczą. Pewnie zażądają okupu i władze coś załatwią, trzeba tylko cierpliwie poczekać. - odpowiedziała Hayley, uśmiechając się krzepiąco do Demi Lovato, ale ta i tak obstawiała swoje. Wiele w życiu przeszła i jest bardziej odporna psychicznie, ale przez ostatnie dni zrobiła się trochę pesymistyczna.
- Ciekawe po co w ogóle nas tu trzymają. Strasznie dużo ryzykują, przecież nasze tyłki są warte miliony.. ciekawe w ilu programach właśnie o nas mówią. - Cher, nasza koleżanka z X Factor 'a zrobiła kwaśną minę, po czym wstała i chodziła od ściany do ściany.
W innych okolicznościach pewnie zacząłbym skakać z radości i chciałbym wziąć od każdego autograf, ale myśl o być może niedługiej śmierci mnie przytłacza. Nawet Louis zamilkł, patrząc się drugą godzinę w swoje stopy. Zayn siedzi do wszystkich tyłem i nie odzywa się ani słowem, a Cherry ściska ręke Harry'ego i Niall'a gapiąc się w sufit obłąkanym wzrokiem.
Ciekawe, w jaki sposób umrzemy.

* Zayn *

Drugi dzień zniosłem jeszcze gorzej od pierwszego. Może to dlatego, że pierwsza histeria opadła. Tamtej nocy, gdy nas złapali, każdy wylewał z siebie tony łez, bezradnie leżał w jednym miejscu, pytał sam siebie czy to aby nie jest nocny koszmar. Następna doba to całkowicie co innego. Łzy już nie łagodzą naszych wyblakłych oczu, upragniony sen nie chce nastąpić, mimo iż tak bardzo go potrzebujemy.
Wczoraj wieczorem Harry dostał ataku złości. Rzucał się, z rozbiegu wbiegał na ścianę, kładł się na posadce i krzyczał, że mają go wypuścić. A Oni jasno powiedzieli – stawiasz się? No to żegnaj. Staraliśmy się go uspokoić, bo każdy z nas czuł, że zaraz wbiegną tu z pistoletami żeby go uciszyć. Ale mu odbiło. Bił nas, kopał, gdy tylko chcieliśmy mu zatkać buzię, płakał i wył.
Około minutę przed wejściem strażników Louisowi udało się nad nim zapanować. Po prostu go przytulił i obiecał, że nigdy nie da nikomu go skrzywdzić. Harry zemdlał w jego objęciach ułamek sekundy przed wtargnięciem 'opiekunów' naszej grupy.
Widzieli wszystko na kamerach, i kazali się nam odsunąć od lokowatego, który i tak był obecny z nami tylko ciałem. Josh, ich przywódca, uniósł pistolet i już miał strzelić, gdy wymizerniała Cherry wyczołgała się na środek sali. To wystarczyło, żeby chłopak opuścił broń, i kazał jej iść za nim. Dopiero potem dowiedziałem się, że Josh to jej 'dobry' znajomy.
Nie wróciła do nas. Prawie wszyscy sądzą, że już nie żyje.
To boli. Lubię ją, a nawet bardziej niż lubię, zresztą jak większość z nas. To nie była zwykła przyjaciółka, tylko raczej siostra. Której chyba więcej nie zobaczymy..
Uratowała Harry'ego, ale obawiam się że to pójdzie na marne. On nie będzie chciał żyć gdy dowie się, że przez niego umarła. Jednak to wydarzenie skłoniło nas do myślenia. Jeśli Cherry nie żyje, to znaczy że jest daleko stąd. Bezpieczna. W spokoju zostawiona. Na pewno ją maltretowali, ale teraz ból jej nie dotyka. Wszyscy, a w szczególności nasza siódemka chcą do niej dołączyć. Jeśli wyszlibyśmy z tego cało, co i tak nie jest możliwe, życie bez któregoś z nas nie byłoby takie samo. Nie wiemy jak, ale na pewno sami ukrócimy nasze cierpienia.
- Hej, wy. - obudziły nas głosy strażników, którzy wtargnęli do celi – Ruszać się, szef chce was widzieć.
Ustawiliśmy się w parach i wyszliśmy z pomieszczenia. Dopiero teraz zauważyłem, jak wielki jest to budynek. Na ścianach i podłogach przeważał kolor biały, ale gdy wyszliśmy z podziemi znaleźliśmy się w wielkim, złotoczerwonym holu, o wiele większym niż ten, w którym byliśmy podczas gali. Spotkaliśmy tam pozostałe piętnaście osób z naszej grupy, tak samo wymizerniałych jak my.
Gdy prowadzili nas do dowództwa, spoglądałem po obecnych osobach, aż odnalazłem wzrokiem twarz Jane. Była cała blada, a na buzi miała długie, czarne kreski od rozmazanego tuszu. Oczy nie były jaskrawo niebieskie jak zwykle, tylko wyblakły. Szła z rozchylonymi wargami i wzrokiem wbitym w ziemię. Jej pomarańczowa suknia była cała porwana, przez co wyglądała na jeszcze bardziej załamaną.
Już nie zdążę jej powiedzieć, jak bardzo żałuję, że nie mogłem jej nic wcześniej od siebie dać. Że zachowywałem się, jakbym dodał ją jako kolejną do listy lasek do przelecenia. Bo przecież poznała mnie od tej strony.. jako łamacza kobiecych serc, niestałego kretyna, który co rusz ma jakieś romanse na boku.
Pamiętam czas który spędziliśmy razem, malowanie po murach, chwile, gdy pozwoliła mi dotknąć swojego tatuażu. Teraz i to, zostanie pogrzebane w naszych pamięciach, tak jak już niedługo zostaną pogrzebane w ziemi nasze ciała. Skóra Jane zapomni o dotyku moich rąk, a moje oczy zapomną o widoku jej twarzy. Jej usta nigdy już nie ułożą się w ten zabawny sposób, gdy wymawia moje imię, ani ja nigdy nie będę mógł patrzeć, jak nerwowo bawi się palcami i ociera swoje nadgarstki. Wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami.
Obok niej szła Ellie i Glimmer, dziewczyna którą poznałem w celi. One i Cherry były najlepszymi przyjaciółkami.. obyśmy wszyscy spotkali się po śmierci.
Wprowadzili nas do wielkiej sali, gdzie zajęliśmy wyznaczone miejsce. Na podeście przed nami stała jakaś blondynka, a obok niej szef całej tej ferajny. Za nimi siedzieli mężczyźni w garniturach, który jakoś nijak pasowali mi do strażników, których do tej pory widziałem.
- Witajcie. Pewnie ciśnie wam się na usta wiele pytań, ale..
- Czy Cherry żyje? - Niall przerwał kobiecie, a ona obdarzyła go lodowatym spojrzeniem.
- Panna Night żyje, ale niestety nie jest w stanie zjawić się na konferencji, ze względu na jej stan fizyczny. - powiedziała to z niekrytą drwiną, a nieopodal siedzący Josh uśmiechnął się do nas z kpiną. A więc żyje. Kamień spadł nam wszystkim z serca, jednak słowa ' ze względu na jej stan fizyczny' mówią same za siebie.. - Niedługo do was dołączy, ale teraz proszę o cisze.
- Pewnie chcecie wyjaśnień. - kontynuował wysoki, czarnoskóry mężczyzna – a więc powiem wam jedynie krótką i zwięzłą informacje, bo nie mamy czasu. Tak więc bierzecie udział w ogromnym projekcie. Od pokoleń organizacje takie jak nasza próbują naprawić ten śmierdzący świat. Stosujemy wiele metod.. wojny, misje, bomby.. to wszystko jest prowadzone w ważnym celu! Musimy obalić władze, która aktualnie panuje! Musimy od nowa zaprogramować ludzkość, by szła w dobrym kierunku!
- Tak więc nad waszym porwaniem pracujemy od bardzo dawna. - głos przejęła kobieta - To wielki projekt. Na pewno nie wiecie co słychać w telewizji, ale od czasu gdy jesteśmy w posiadaniu całego arsenału gwiazd wszystko się zmieniło. Przechwyciliśmy wiele stacji, na których wbrew woli władz nadajemy nasze propagandy, hasła, oraz przemówienia, przerywając dotychczasowy program. Teraz wiemy, że jesteście tu kluczowym wyjściem. Uwierzcie, wasza ofiara nie pójdzie na marne. Dzięki niej ludzie zobaczą, że skoro gwiazdy w naszych rękach mogą być w sekundzie zabite, to cała władza też może być zlikwidowana. Wybuchną powstania, wojny, a to wszystko w światłym celu! Uwierzcie. Świat już zwariował, od trzech dni.
- Grupa D została odbita przez antyterrorystów, a grupę A sami oddaliśmy. Zostaliście wy – nastolatkowie – i grupa C.
Oblała mnie fala gorąca. Jesteśmy w rękach jakiś psycholi.
- C szybko się pozbędziemy. Kluczową 'drużyną' jesteście wy. Czeka na was specjalne zadanie.
- Jakie? - spytała Ellie, która wyglądała tak samo blado jak każdy z nas
- No więc.. czy ktoś z was czytał bądź oglądał.. Igrzyska Śmierci ?

_____

NO CZEEEEEEEEEEEEŚĆ KOTKI :DDDD
soł. po pierwsze TAK MNIE BOLĄ OCZY, że nawet tego nie sprawdzę. Jutro z rana muszę przysiąść i przeczytać od nowa na spokojnie, a teraz jak wyłapiecie powtórzenia/ błędy czy cu, nie bądźcie źli.
WIEM, JESTEM GŁUPIA I OKROPNA, ŻE TAK WAS ZANIEDBAŁAM. Ale sami wiecie.. 
Ten rok szkolny był strasznie ciężki, ale pochwalę wam się *skromnaolga, ano XD*, że udało mi się otrzymać świadectwo z paskiem, przez co jestem TAK CHOLERNIE SZCZĘŚLIWA, że znowu śmieje sie jak psychol :D Dlatego, po 10 miechach pracy, teraz odpoczywam do góry brzuchem, co oznacza.. ŻE ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAŁY SIĘ O WIELE WIELE SZYBCIEJ!
na razie odpuszcze sobie stawianie poprzeczek z komentarzami.. 
po prostu zdałam sobie sprawę, że i tak nie zyskam popularności z moimi marnymi wypocinami. Widze, ile trudności sprawiło wam naskrobanie dwunastu komentarzy, więc po co to wszystko? Po prostu przyjęłam do wiadomości, że niektórym się po prostu nie chce, ale to nie znaczy że zaniecham publikowania rozdziałów, ba, wręcz przeciwnie! Będę pisała po wsze czasy tą gównianą historię, dla garstki moich stałych czytelników, i o. KOCHAM WAS. 
A co do rozwoju akcji.. TAK, WYSYŁAM NASZE CIACHA Z INNYMI NA ARENĘ, MIHAHAHA. Wiem że ta jakaś sekta co ich uprowadziła to naciągana jest, ale no innego pretekstu żeby połączyć to z fabułą Igrzysk Śmierci nie mogłam znaleźć XD 
A i 26397542 - moje gg, chcecie, piszcie. ;)
Av . x
na koniec macie suuodkiego Zarry'ego. nie wiem czemu większość z was w ankiecie była przeciwko bromance'ów w opowiadaniu :c

piątek, 15 czerwca 2012

5. Who needs high heels ?

ej mam foch forever na blogspota bo mi się tak zmniejszyła czcionka i nie chce sie to cofnąć no, no kurde no -,-  jak coś to nie moja wina :c
* Ellie *

19 lat?
Trochę dziwne.
Pamiętam małą Ellie, babrającą się w piaskownicy. Potem nieco większą, która wreszcie osiągnęła swój cel – jazda bez siodełka. Patrząc na fotografie, na których zasłaniam się ręką, przypominam sobie czternastkę. Pierwsze miłostki, przyjaźnie które zawiązują się na długie lata, wir buntu i własnych przekonań.
Czas to cham. Nigdy nie prosił o zgodę na przemijanie.
Spojrzałam na zdjęcie wiszące na przeciwnej ścianie, które zrobiłyśmy równo półtora roku temu. Początek Sounds of Silence. Obejmująca nas pierwsza menadżerka, Andrea, Cherry jeszcze upstrzona nastoletnimi krostkami, Jane wyglądająca jak trzynastolatka, i ja, wystawiająca język i robiąca zeza.
Doskonale pamiętam ten dzień. Podpisanie kontraktu i początek wielkiej przygody..
Byłyśmy tylko dziećmi, naprawdę. Naszą codzienność niczym się nie wyróżniała. Popołudniowe zakuwanie fizyki, wypady na dach parkingu czy do galerii, obowiązek wynoszenia śmieci lub zmywania. Mimowolnie się uśmiecham, wspominając tamte chwile. Niewinne, beztroskie dzieciństwo. Mama czekająca z obiadem.
Więc, podsumowując moje zrzędzenie. Kolejny rok na karku, kolejny rozdział stojący szeroko otworem, kolejne doświadczenia. Z uśmiechem wkroczę w następny etap, mając świadomość że mam obok siebie herosów w obcisłych gadkach i z pelerynkami, czyli moją niezawodną siódemkę.
No właśnie. Ciekawe, czy oni w ogóle pamiętają. Nawet jeśli, jest dopiero ósma.. przecież dla chłopców to środek nocy.
Zamoczyłam pędzel w farbie i wróciłam do malowania ściany. Pracuje nad nią od paru tygodni, bo zwracam uwagę na najmniejsze szczegóły i detale. Ogród to w sumie banał, ale mam słabość do roślin, więc malowanie tulipanów i róż to dla mnie całkiem przyjemna sprawa.
- EEEEELLIEEEEEE PANI CARROT I TWOJA FRETKA ZAMIERZAJĄ STWORZYĆ NOWY GATUNEK!!
- Kurwa no nie! Zamknij się idioto miało być inaczej!
- Przecież chcieliście żeby ją zainteresować! To co mam powiedzieć, że Niall się dusi?
- ALE ja się nie dusze!
- Teraz już tak.
- JDFNALKSJNKJDF AŁAAAAAAAAAAAAAJ
- Dzieci, spokojnie, mieliście poczekać aż zejdzie...
Zamarłam.
Albo wariuje, albo usłyszałam głos mojego taty.
Wiedziałam co się święci. Ułomy zrobiły mi .. urodzinową niespodziankę.
Kasndgkjndkjn ALE SUPER!
Tak, to dziwny widok, jak jakaś blond idiotka, która przed chwilą ociekała melancholią skacze po pokoju niczym latający Horan i piszczy ze szczęścia. Nie żeby coś, ale UWIELBIAM przyjęcia. Tylko nie rozumiem, czemu z rana, ale i tak dobrze.
Niby od niechcenia, niby zaspana, zeszłam na dół, ale w salonie nikogo nie było.
No tak, zdradziły ich balony i te sprawy.
- NIEESPODZIAAANKA!!!
Dzicz wyskoczyła zza kanap, szaf, futryn i rzuciła się na mnie jak stado bydła. W amoku udało mi się rozpoznać naszych stylistów i menadżerów z którymi się przyjaźnimy, Jane z Cherry, cały nienaruszenie seksowny zestaw One Direction, oraz.. moje rodzeństwo z rodzicami!
Niall wykonał słynny skok z serii Fuck Gravity, a Liam trochę mniej płynny hop rodem kozicy górskiej (ale przecież się stara, nie?!) i pierwsi rzucili się na mnie, powalając na podłogę. Super kjut i w ogóle, nie żeby coś, ale Horan w locie się przekręcił i takim oto trafem jego stopa wylądowała na mojej twarzy. Potem reszta rzuciła się na tą kupę mięcha, tak że wyglądaliśmy pewnie jak sardynki w puszce.
- Wiecie, że was kocham, ale ja jestem na samym dole tej piramidy, i Niall chyba ma stare skarpetki!

* Jane *

Urodzinowe śniadanie się udało. Nie było dziś mowy o jakiejś imprezie wieczorem. Niestety musieliśmy je zrobić tak wcześnie, bo już o 13 styliści mieli zamiar zajmować się naszymi buźkami. Przecież gala na którą zjeżdżają się ludy z Ameryki to nie jakaś domówka z kuflem piwa i michą chipsów.
Staliśmy właśnie w progu i odprawialiśmy gości. Wiecie, golonka na drogę i te sprawy.
- Do zobaczenia o siedemnastej, Paul i Andrea chcą żebyśmy jechali razem. - Niall skoczył przez próg i już go nie było.
Uśmiechnęłam się do reszty i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Zanim zejdę do naszego ' pokoju urody' jak to określa Ellie, gdzie czeka na nas nasz sztab makijażystów i stylistów, muszę wziąć jeszcze tablet i jakieś miętówki. Gdy byłam już w moim korytarzu, usłyszałam stukot stóp. Zza rogu wyszedł Zayn.
Malik, Malik, Malik. Mr Lova Lova.
Wczoraj gdy byłam z nim na spacerze, spotkaliśmy kolejno trzy dziewczyny. Najpierw pierwszą obok kina.. jego dobrą koleżaneczke. Nie wiem, czy to znajomość z jednej nocy, ale nie wnikam. Podeszła do niego i jakby nigdy nic, zmierzwiła mu włosy, i wyszeptała, ale tak bym i ja usłyszała ' Co się nie odzywasz? Sądzę że ty też nie zapomniałeś tamtego wieczoru'. Nie no spoko, jakoś nic bym do tego nie miała, gdyby przecznice dalej nie złapała go jakaś szatynka, i nie podała karteczki mówiąc ' Hej, to mój nowy numer, jakbyś chciał powtórkę to dzwoń słońce'. O następnej utlenianej blondynie wole już nie wspominać.
- Jane, dlaczego mi nie wierzysz, że one w ogóle należą do przeszłości ? Byłem głupi i nie mogłem się zdecydować, ale to było z dwa miesiące temu no..
- Daruj sobie i nie tłumacz się mi. Co mnie to obchodzi, z kim się spotykasz? Mam to gdzieś. To twoje życie..
- Ale..
- Nie – przerwałam już trochę zirytowana – Koniec tego tematu. Sypiaj sobie z kim chcesz, ja nie jestem twoją matką, żeby ci robić wyrzuty, ani dziewczyną, żeby być zazdrosna. Po prostu miałam o tobie inne zdanie. To tyle.
No i koniec dyskusji. Odwróciłam się na pięcie, wzięłam z pokoju co potrzebne, i zeszłam na dół, do dziewczyn.
Nie jestem zazdrosna. Nie mam o co być. Nic między nami nie ma, jak już to powietrze i woń jego perfum. Andsjknskdfb KONIEC TEGO TEMATU. Ten laluś mnie już denerwuje.
Weszłam do naszego salonu/garderoby czy jak to tam nazwać, gdzie cała ekipa miała już pełne ręce roboty. Coin zgrabnymi dłońmi oczyszczała twarz Cherry, tuż obok niej Lexia upiększała jej paznokcie, a Stephanie obmyślała fryzurę. Pozostali dwaj członkowie ekipy kłócili się, jaką kreacje mam dziś włożyć. Ellie nigdzie nie było, pewnie odprawili ją na kąpiel czy coś.
- Jane, nie dość, że wszystko opóźniło się o 40 minut, to ty jeszcze spóźniłaś się o 10! Tak nie może być! - Octavia pociągnęła mnie na lewe skrzydło rozległego pomieszczenia, usadziła na wielkim fotelu i sobie dalej zrzędziła o fatalnym stanie moich końcówek.
To były dłuuugie dwie godziny. Joy pobiła się z Lexie obcasami, bo przecież nałożenie mi różowego lakieru na paznokcie jest karygodne, gdy kreacja jest pomarańczowa. Jedna stawia na oczojebność, druga tradycyjność.
Jedno jednak trzeba im przyznać. Końcowy efekt jest oszałamiający. W sumie ci ludzie to artyści, bo mając w ręce grzebień zachowują się jak Ellie mająca pędzel.
Cherry odziali w przewiewną, fioletową sukienkę, sięgającą jej do kolan. Sporo protestowała, ale wcisnęli ją w wysokie czarne szpile. Włosy spięli jej w coś w rodzaju kokardy. Ellie miała na sobie ciemną suknie, a włosy uczesane w wysokiego koka. Mnie zaś ubrali w pomarańczową kreacje, co specjalnie miało kontrastować z moimi czarnymi włosami.
- Noo, wyglądacie jak milion funtów. To świetnie, bo na gali będzie masa osobistości. A teraz żwawo do auta, impreza zaczyna się za 30 minut! - Andrea zaklaskała w dłonie i ruszyła w stronę samochodu.

* Cherry *

Szpilki.
Po co komu szpilki?!
Rozumiem, idealne narzędzie żeby kogoś zabić, ale żeby na takich szczudłach chodzić?
Niall upiera się, że te kijki dodają mi uroku, ale ja tam wolę siebie w trampkach. Starych, schodzonych, czarnych trampkach. Właściwie to już szarych.
Jesteśmy na gali od 30stu minut. Najpierw czerwony dywan, pozowanie do zdjęć i te sprawy. Potem weszliśmy do wielkiej sali, z masą pięter, z których widać co dzieje się w głównym holu. Właściwie nie mam pojęcia, czemu tak dużo gwiazd się tu zjechało. Nawet nie wiem z jakiej okazji ta impreza.
Staraliśmy się trzymać całą ósemką, ale siłą rzeczy każdy się gdzieś rozproszył. Harry i Liam ucinają sobie pogawędkę z Ed'em Sheeranem, Niall ze święcącymi ślepiami dyskutuje o czymś z Justinem Bieberem, a Ellie z Cher Lloyd chwalą olśniewającą kreację Demi.
- Jak sądzisz Louis, ile nas tu będą trzymać?
- Bo ja wiem. Dopóki siedzimy obok stołu z deserami, możemy śmiało rozbić tu dłuższy obóz.
- No, bualdyzo pople, zgacpam siem – Ledwo zrozumiałam bełkot Zayn'a, który z uwielbieniem oddawał się wtrąbianiu czwartego kawałka lodowego tortu.
Wyjęłam komórkę i napisałam smsa do Jila. Ten to ma dobrze. Pewnie teraz jest na jakimś swojskim polu i ogląda sobie krowy, a nie musi udawać zachwycenia fontanną z szczerego złota ustawioną obok rzeźby z brylantów. Niby topimy się w luksusie, ale mam dziką ochotę poganiać się ze świnkami.
' Czemu od dwóch dni się nie odzywasz dżemie? '
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Jednak co do jej treści..
' Czas zbiorów. Jestem po uszy zajęty, przepraszam że cie zaniedbałem. Czy możemy wreszcie się spotkać Gemma ?'
No pewnie. Mam ot tak sobie iść na spotkanie z prostym Jilem z angielskiej wsi? Ot tak pokazać, że cały czas go okłamywałam? Że jestem pieprzoną, rozpuszczoną gwiazdką, która za jednym skinieniem palca może kupić sobie co jej tylko się zachce, a on biednym chłopcem który haruje na utrzymanie paro osobowej rodziny? Chłopcem, który od świtu pracuje w polu ?
To był by dla niego szok. Nawet nie wiem czy chciałby mnie znać..
Wcisnęłam telefon do kopertówki i wzięłam z tacy kelnera kieliszek szampana. Kątem oka zobaczyłam, że roześmiany Niall rusza w moją stronę.
- BUUUU!
- O matko, dostałam zawału – uniosłam jedną brew i wzięłam go za rękę. Nienawidzę tych natrętnych spojrzeń ludzi, więc pociągnęłam go za dużą ścianę z której lały się potoki czekolady. Tak, wcześniej byłam już tu z Horanem, i wyduldaliśmy parę litrów tego bóstwa. - Więc jak tam się bawisz na imprezie zepsutych bogaczów?
- Póki nie zabraknie jedzenia, czuje się jak w domu. A ty co taka nie pocieszona małżonko ? Jak coś to przyniosę ci drugą porcje musu owocowego, don't worry.
- Obejdzie się bez tego, studnio bez dna.
Zerknął na lewo, przyglądając się czemuś uważnie. No tak, przecież Demi dziś też się zjawiła. Chyba cały świat wie, że Niall ją uwielbia.
- No idź do niej kretynie, nie zbliżycie się jak będziesz się tylko do niej tak lampił.
- Tak, mam ją podrywać jak wszyscy sądzą ze jesteśmy razem.
Jesteśmy razem.. w sumie nie brzmi to już tak strasznie. Niech sobie cały świat myśli, że się kochamy. No bo tak jest, ale na zasadzie brat – siostra. Dobra, będę mówiła za siebie. Nie wiem co siedzi w głowie Niall'a.
- Zaprzyjaźnij się z nią. Gdy będziecie stosunkowo blisko to jej wytłumaczysz, jak to jest ze mną. Nie wygląda na paple.
Uśmiechnął się od ucha do ucha i pochylił, składając mi na ustach ciepły pocałunek.
Przecież nie możemy wychodzić z ról.
- W innych okolicznościach byłoby z nas niezłe małżeństwo, nie uważasz? - wyszeptał, zatapiając twarz w moich włosach. Dobra macie mnie, to zawsze będzie wywoływało dreszcze.
- Zbankrutowalibyśmy z naszym obżarstwem. A teraz idź aktorzyno, bo ci sprzątną Demi sprzed nosa.
Uścisnął mnie ostatni raz i rozeszliśmy się w przeciwne strony.
Najpierw skierowałam się do holu sali w poszukiwaniu przyjaciół, ale nikogo nie wypatrzyłam. Wkrótce tłumy ludzi zaczęły mnie przytłaczać, więc poczłapałam w kierunku wschodniego skrzydła.
- CHERRY?! CHEEEEEEEEEEEEEEEEEEEERRYYYYYY NIGHT!!!!!!!!!!!!
Wszyscy automatycznie odwrócili głowy w stronę wydzierającej się dziewczyny, w tym ja. Może to jakaś psychofanka? Ta myśl mi się nie podoba. Już jedna wyrwała mi kiedyś pęk włosów, a potem znalazłam je na eBayu.
Glimmer.
To jest Glimmer!
Fala ciepła i radości rozlała mi się po brzuchu, widząc fioletowowłosą piszczałkę biegnącą w moją stronę.
A potem nastąpiło czołowe zderzenie.
Wpadła na mnie, a grawitacja zrobiła swoje – poleciałam do tyłu. Na nasze szczęście tuż za nami znajdowała się wielka sofa.
- Myślałam że cie już nigdy nie zobaczę kretynie, wiesz jak się za wami stęskniłam ?!
Glimmer była jedną z naszej szkolnej grupy. Niestety wokal ją nie interesował, więc nasze drogi rozeszły się od razu po założeniu Sounds Of Silence. Jej jednak też się poszczęściło, bo wyjechała z rodzicami do Francji na stałe, gdzie oprócz normalnej edukacji pracuje jako prawa ręka jednego z najwybitniejszych projektantów mody.
Jakieś 8 miesięcy temu przyjechała do nas na tydzień, ale pokłóciła się z Ellie i jej pobyt szybko się skończył. Do dziś nie wiemy o co poszło, ale na szczęście niedługo po tym się pogodziły. Od tej pory wszystko się urwało.
- Nie mogę uwierzyć że się spotkałyśmy. Też nie sądziłam że do tego dojdzie. - zaczęłyśmy piszczeć jak idiotki. Chyba normalne że każdy gapił się na nas jak na kretynki. - Co ty tu robisz?
- Szef wziął ze sobą mnie i parę innych ludzi z ekipy.
Rozmawiałyśmy zaledwie piętnaście minut, bo przerwał nam Harry. Przyleciał cały blady, złapał mnie za ręke, i nic nie mówiąc pociągnął za sobą.
- Hazza idioto, co ty robisz? Puść mnie, Glimmer na mnie czeka, muszę iść po dziewczyny!
- Musimy stąd natychmiast wyjść póki możemy! Uspokój się dobra?!
O co mu chodzi? Co, zapomniał nakarmić kota?
Zaczął biec, a ja mimowolnie razem z nim. Jego żelazny uścisk był nie do pokonania. Odwróciłam się w stronę Glimmer, która ruszyła truchtem za nami, wykrzykując coś.
- O co ci cho..
Nie dokończyłam, bo w całej sali rozległy się strzały.

***
*witam was po tej kolejnej, jakże długiej przerwie :D
tak, pomyliłam się, ten rozdział ma być piąty, nie poprzedni. moj błąd.

*TA TA TARAAA! Do 'finału' zakwalifikowali się Niall (82 głosów) i Harry (54 głosów).   Przyznam że jak obejrzałam wyniki sondy sama nie byłam pewna który ma być z Cherry. Więc zrobiłam jeszcze jeden etap, buhaaa :D
*Jak widzicie sielana sie kończy. Końcówka to mini prolog kolejnych wydarzeń, które zapoczątkują ciąg zdarzeń uprzykrzających życie naszych seksiaków i trójki tych wariatek. Ale nie bójcie się, nie uśmiercę ich, aż tak zrytej psychiki nie mam XD
Tak btw, mam gotowy nagłówek który lada chwila zostanie wstawiony, oraz zamierzam zmienić ten wkurzający szablon. A inna czcionka? Co sądzicie? 
i w ogóle spinam poślady i biorę się za ostrą reklamę, bo tak nie może być! ten blog ma być so long as MODA NA SKUKCES, no. 
*I następny rozdział pojawi się jak pod tym napiszecie 12 komentarzy, buahaha, ale jestem zuua.
(małe p.s., jeśli chce ktoś pogadać, to pisać, a pod następnym rozdziałem podam gg :) ) 
Av. x

sobota, 2 czerwca 2012

4. Louis insisted to have a naked angel in the garden


*Cherry*

W ciągu tygodnia, zdjęcia One Direction i Sounds of Silence pojawiły się na okładkach około jedenastu kolorowych czasopism, a to tylko w Wielkiej Brytanii. Szefowie wytwórni, producenci i menadżerowie osiągnęli swój cel.
Cały świat show biznesu aż wrze, po wcieknięciu informacji o przyjaźni zespołów i moim 'związku' z Niallerem. Gdyby tej paranoi nie było mało, na Twitterze Rihanna napisała, że życzy nam szczęścia, a Niallowi gratulował jego wielki wódz, Justin Bieber we własnej osobie. Liczba moich followersów raptownie skoczyła w górę, chociaż spodziewałam się ataku hejterów. No ale nie wypada nie wspomnieć, że mimo wszystko dostałam parenaście listów z pogróżkami, bo przecież Niall NIGDY W ŻYCIU NIE MOŻE BYĆ W ZWIĄZKU Z JAKĄŚ SZUJĄ. On musi być wolny na wieki wieków. Dla rozhisteryzowanych fanek, które sądzą że hejtami w moją stronę sprawią, że Horan je pokocha.
Ale tak, nagłówki gazet się nie mylą, bo rzeczywiście te półgłówki się z nami przyjaźnią. Nigdy bym nie pomyślała, że to że wchodzą do naszego domu bez pukania i rozwalają się na kanapach uprzednio opróżniając lodówki będzie dla naszej trójki normą. Ani, że razem będziemy nabijać się z wszystkich dookoła, dla przykładu podstawiając śmierdzące bomby w KFC. Mają zryte banie tak jak Ellie, Jane i ja.
- Po prostu, od pierwszego wejrzenia się sobie spodobaliśmy i tyle. Cherry okazała się takim żarłokiem jak ja.. dzięki temu się do siebie jeszcze bardziej zbliżyliśmy i tak wyszło. Wie pan, wyjadanie połowy zapasów Nando's i te sprawy.
Prezenter stacji się zaśmiał i poklepał blondyna po ramieniu. Niall zadziwiająco dobrze kłamał. W sumie mi też to przychodziło łatwo, ale nie sądziłam że poznam takiego geniusza zła, jak mnie. Bez trudności wymyślał jakieś nasze romantyczne przypadki, które w ogóle się nie zdarzyły i z dnia na dzień przekonał cały świat o miłości dwóch popapranych wokalistów.
- Siłą musimy go wyciągać z domu dziewczyn, bo tylko by z nią siedział.
- Hohoho, kto by pomyślał, a kto wyjada marchewki które Ellie trzyma dla koni, i okupuje nasz telewizor, wywalając tyłek na kanapie?
- Ale ja nie siedzę z tobą w zamkniętym pokoju. Zaczynam się martwić, że trzeba będzie zajmować się już nie tylko Lux.
Publika w studio wydała z siebie wrzask 'OOOOOOOOOOOOOOOO', a Louis zadowolony puścił do mnie oczko. Chyba domyślacie się, że spiorę mu te jędrne poślady.

* Louis *

Po długim wywiadzie poszliśmy całą ósemką na podpisywanie naszych płyt, wypisywanie autografów i spotkanie z fanami. Teraz wszędzie pokazujemy się razem, i będziemy skazani na swoje towarzystwo jeszcze przez parę miesięcy, bo w czerwcu jedziemy na wspólną trasę. W sumie uwielbiam spędzać czas w naszym składzie. Nawet obieranie ziemniaków wydaje się fajne z takimi kretynami.
Po dwóch godzinach zrobiły się grupki, i każdy gdzieś poszedł. Cherry, Ellie i Liam po raz któryś z kolei siedzą w kinie na Facetach w Czerni, Hazz z Niallem skoczyli po procenty na jutrzejszy wieczór, a Jane i Zayn poszli..
malować po murach.
Mi nie chcę się łazić po alkoholowych stoiskach, oglądać znowu tego samego, albo łamać prawa jak nasz bad boy i bad boyówa. Poszedłem do mojej ulubionej kawiarni, w której zamówiłem marchewkowe ciasto na wynos, a potem udałem się na moje stałe miejsce – murek, na którym są przybite deski do siedzenia. Znajduje się na samym końcu parku, obok którego jest dom dziewczyn.

~ New Heights - Peaches~

Usiadłem na nim po turecku, wyjąłem ciasto i skinieniem głowy przywitałem się ze stałą bywalką tego miejsca. Zawsze kiedy tu przychodzę, ona siedzi parę metrów dalej, i pisze coś w grubym notesie. Nigdy nie zamieniliśmy ani słowa.
Ciągle gdy ją widzę, wiąże swoje czarne włosy w wysoki kok, a niektóre kosmyki zostają na jej mlecznej skórze. Czasem zerka na mnie wielkimi, niebieskimi oczami, a gdy tylko ja na nią spojrzę raptownie odwraca głowę.
Zdarza się i tak, że przychodzę tu tylko żeby ją zobaczyć. Czemu?
Bo przypomina mi Eleanor. W taki sam sposób odgarnia włosy, przygryza wargę gdy się skupia i bawi się swoimi palcami.
Nie ma chwili żebym nie myślał o mojej Elce. Od miesiąca chodzę przygaszony, i rzadko kiedy zdarza mi się żartować, bo ciągle siedzi mi w głowie moment naszego rozstania. Wiem, że ona nadal mnie kocha, ale wiem też że nie potrafi uwierzyć w związki na odległość. Teraz mieszka na stałe na innej półkuli.
Raz Kevinowi śmierć.
Postanowiłem przysunąć się bliżej niej. Kiedy dzieliło nas zaledwie pół metra, wyciągnąłem z kieszeni marchewkę.
- Chcesz?
Cholera jasna. Pajac.
A Harry mi mówił, że oprócz niego nikt nie da się na podryw na marchewkę!
Spojrzała na mnie zdziwiona, a ja zamarłem, dopóki nie uśmiechnęła się. Pokręciła przecząco głową i wróciła do pisania w zeszycie.
I co ja teraz mam zrobić?
Przydałby się Loczek. Albo Zayn.
Oni umieją gadać z dziewczynami..
- Rozumiem, więc może ciasta ? Marchewki są zdrowe, i pomagają się opalić. A ty jesteś blada jak dupa mojego przyjaciela.
Lkdsjfgnkdgkn
KURWA NO NIE.
Zanim zdążyłem się ugryźć w niewyparzony język palnąłem kolejną głupote.
Dopiero po pięciu minutach skapnąłem się, że ma w uszach słuchawki. Więc nie słyszała jak porównuje ją do Haroldowego tyłka! Wybawiony.
Zauważyłem, że obok leżały małe, samoprzylepne kartki, zapewne należące do niej. Wyciągnąłem swój długopis i naskrobałem, najładniej jak umiałem.
Jak masz na imię cicha niewiasto? Jestem Louis, ale dla ciebie mogę być pajacem z marchewkami.
Przykleiłem ją na jej notesie, udając że uporczywie przyglądam się na coś przed sobą. Wstrzymałem oddech i czekałem, czekałem, czekałem gapiąc się na parę staruszków. Babcia szła z balkonikiem, a dziadek w jednej ręce miał laskę, a drugą podtrzymywał swoją żonę. Kiedyś z El myślałem, że też tak będziemy wyglądać..
Nagle poczułem, jak nakleja mi kartę na czoło.
Jestem Lilo, Marchewkowy Potworze.

* Harry *

~ He Is We ft. Owl City– All About Us ~

- Skup się Harry. Andrea mówiła, że to ma być przesłodzona pioseneczka o miłości. Nie o kotach.
- Co wy wszyscy chcecie od biednych kociaczków?! O nich nikt nie chce pisać utworów! One cierpią!
No kurde no. Jak już musi być miłość, to czemu nie z udziałem kotów? Zakazana para. Kotka z bogatego domu, i oberwany dachowiec.
- Hey Pussy, Hey He-e-e-ey, Would you like to be my lady ?
Cherry uderzyła łbem o fortepian, mamrocząc coś pod nosem. Od godziny próbujemy coś napisać, ale wyszło nam tylko jakieś dziwactwo.
' Hey, Guy, I saw you in school,
You are such asshole'
Potrzeba nam świeżości. Weny.
Złapałem ją w pasie i ignorując protesty przerzuciłem przez ramię. Czas ją rozruszać!
- Postaw mnie, Styles, bo jak nie to wydrapie ci te ślepka którymi czarujesz rozhisteryzowane fanki! No już! Ogole ci kota!
- Hej, hej, łapy precz od pani Carrot!
Wyniosłem ją do naszego sadu, i postawiłem dopiero obok fontanny. Louis się uparł że chce mieć w ogrodzie gołego aniołka wypluwającego wodę, więc takim oto trafem nieodziana dupa jakiegoś małego grubasa jest przed oczami zdruzgotanej Cher.
- Spójrz w te poślady. Czyż one cie nie inspirują?
Znowu zerwałem w łeb.
- Jak ja mam pracować w takich warunkach, no jak?! Przynieś notes i długopis.
Usiadła na trawie, a ja za chwile dołączyłem do niej.
Cisza.
Mija minuta za minutą, a my gapimy się w drzewo i dupa z piosenką. Wszyscy gdzieś się zmyli, a na nas zwalili czarną robote..
Na napisanie mamy około tygodnia. Ma ją zaśpiewać cała ósemka. Tylko ja się pytam, jak to wszystko zacząć?!
- Dobra Cherry, choć potańczymy sobie. To będzie trening przed jutrzejszymi urodzinami Ellie. -Weź, Curly, nie umiem..
- Daj rękę, nauczę cie. Jestem mistrzem parkietu!
Nie wiem czy powiedziałem coś nie tak, ale spojrzała na mnie ze zdziwieniem i z każdą sekundą rozszerzała bardziej oczy. Jej prawdziwe, magiczne oczy. Tylko przy naszej siódemce nie wstydzi się paradować bez soczewki. Oczy, które inaczej patrzą na Nialla, niż na kogokolwiek innego. I ja mam uwierzyć, że ona tylko gra...
- Harry. Powtórz to.
- Ee..jestem mistrzem parkietu?
- Nie kretynie, to wcześniejsze!
- Co ty myślisz, że ja mam taką szeroko sięgającą pamięć?
- Harry, jesteś genialny!
Nigdy nie śmiałem w to wątpić. Milo że chociaż ktoś to zauważył.
Rudzielec wstał i zaczął nerwowo chodzić w tę i z powrotem. Mam rozumieć, że zwariowała, czy zastanawia się gdzie teraz mnie uderzyć?
Poszedłem do niej, przyglądając się jak majowe słońce przedostając się przez liście figlarnie tańczy na jej twarzy. W skupieniu patrzyła na pień drzewa, tak jakby było wyryte na nim coś bardzo ważnego. Dopiero po dwóch minutach się odezwała.
- Harry, mamy to.
- Ale co? Ty za dużo żelek dziś zjadłaś.
A wtedy zaczęła śpiewać.

  • Take my hand,
I'll teach you to dance
I'll spin you around,
Won't let you fall down

Magia.
Przez chwile myślałem, że śpiewa to dla mnie. Na wyłączność.
Że to uczucie, które włożyła w ten fragment, płonie tylko w kierunku osłupiałego lokersa.
Cherry, jak mam połapać się w tym co czuje? Jak miałbym ci to przekazać? Jak mam rozpoznać, czy to nie jest zwykłe zaintrygowanie, jakie odczuwam do pierwszej lepszej z którą potem ląduje w łóżku? Zwykły gnojek ze mnie, cholera jasna.
Podchwyciłem rytm, a potem słowa same zaczynały wypływać mi z ust, chcąc przekazać to wszystko co we mnie siedzi od dawna ;

  • Would you let me lead?
    You could step on my feet
    Give it a try
    It'll be alright
Wpatrywała się we mnie uśmiechnięta i rozpogodzona. Na to czekała. To miało być to.
- Brawo, Harry.
- Brawo Cherry.
Złapała mnie za rękę i wesoło skacząc pociągnęła w stronę notesu.

* * *
SIEMASIEMASIEMA LUDZIE! :>

At First, Tak, wiem, macie mnie :D Pomysł z Lou i Lilo nie jest mój. Ich historia będzie wyglądała tak, jak w krótkim filmiku Love Language, który pewnie niektórzy znają.

Tak wiem, głupia jestem -_- nie powinnam była opuszczać tego bloga na tak długo. I głupio mi, że musieliście czekać ponad 2 tygodnie na piąty rozdział. Ale już jestem!
Może z nie najlepszą jakością, bo mam wrażenie że to co przeczytaliście przez paroma minutami napisałam nieco.. płytko? Ale proszę, zrozumcie mnie, mam teraz czas pod tytułem " Co mogę zrobić na lepszą ocenę?" więc really sorry :<
A TAK W OGÓLE, MAM EKSTAZE POZIOM HARD, BO W POLSKIM CLAIRE'SIE ZAWITAŁY RZECZY Z ONE DIRECTION :OOO
tylko coś z nimi nie halo, bo zeszyt kosztuje 50 zł ._.
a wracając do bloga
1. niedługo zamierzam zmienić trochę wygląd
2. Jak ktoś chce wiedzieć jak wyobrażam sobie Lilo, oto ona :

Dacie rade dobić do 12 komentarzy? :)
Av. x