~ Olly Murs - Dance with me tonight ~
* Cherry *
-
Producenci.. za kogo się oni kurwa mają?!
- No nie
wiem. Za producentów?
Najchętniej
rzuciłabym w nich doniczką, nadjedzonym mięsem czy czymś
podobnym.
Niall co
chwile wybuchał ponownie śmiechem, patrząc jak dostaje kota i
ciskam po pokoju poduszkami. Ale tak nie może być! Nie nie nie! Nie
będę czyjąś marionetką!
- Cherry..
lody się skończyły.. wiesz że nadal mam zbyt niski poziom cukru.
Ano racja.
Czwarty kubeł bakaliowych lodów pokazał swoje białe dno, więc
podniosłam się z kanapy i fukając co chwile pod nosem ruszyłam do
kuchni. Wyciągnęłam jedno z ostatnich opakowań z zamrażalki i
wróciłam do pokoju, w którym czekał na mnie blondyn.
Lodopożeracz.
Z którym
będę.. no chodzić. No kurde no chodzić! Po dwudniowej znajomości!
Bo naszym kochanym 'szefom' znudziła się cisza panująca wokół
nas. Show biznes karmi się przecież skandalami.
Moje
utalentowane szczęście postarało się o to, żebym wyciągnęła
najkrótszą zapałkę. Podobnie Niall'a.
- A więc
żono.- złapał łychę i zaczął nabierać wielką porcje lodów-
od czego zaczniemy nasz namiętny romans? Śniadanie na mieście,
drugie śniadanie, poprawiny śniadania, przedobiad, obiad, poobiad,
podwieczorek, podpodwieczorek, kolacja, pokolacja czy
przedspanie?Ewentualnie nocna poprawka, ale raczej nam zamkną bary.
- Od
niczego. Musimy się z tego wykręcić, Niall..
- Przecież
nie możemy. A tak w ogóle to co ci w tym przeszkadza? Aż tak mnie
nie lubisz?
- Nie w tym
rzecz. Przecież wiesz że was uwielbiam.
- No więc?
Oczy.
Wielkie, niebieskie oczy. Gapiłam się w nie jak zaczarowana, co na
pewno dziwnie wyglądało. Zauważył moje osłupienie, więc
uśmiechnął się od ucha do ucha i odgarnął mi niesforny kosmyk
włosów za ucho. Zdałam sobie sprawę, że pierwszy raz w życiu
spojrzałam mu prosto w te wielkie hipnotyzujące ślepka. Po chwili
coś kopnęło mnie w wątrobę, ewentualnie śledzione, i cała
magia znikła.
- Em...
dobrze wczułeś się w role. Nie myślałeś kiedyś o aktorstwie?
- Mogę
grać kucharza. Oni zaaawsze próbują tego, co jest w kuchni. A ty
będziesz moją asystentką, seksowną kelnerką w skąpym
biało-czarnym ubraniu.
- Muahahah.
Rzeczywiście dobrze udajesz.
Więc
poszliśmy na ten jego pod-podwieczorek, zmierzając do jakiejś
cukierni. Wychodząc z domu złapał mnie za rękę, ignorując moje
protesty, wyrywanie się, piszczenie i wydawanie dźwięków takich
typu Tarzan.
- Chcesz
być wiarygodna ? Nikt tego nie kupi, jak będziemy chodzić metr od
siebie Cher.
- Dobrze,
ale nic więcej, albo nie pozwolę ci kupić pączków.
Idąc
ulicami czułam na sobie wzrok wszystkich przechodniów. Niall za to
szczerzył się jak głupi do sera, przez co oberwał ode mnie parę
razy chustką. Wyglądałam pewnie jak dziecko, któremu zabrali
lizaka. Miałam ochotę zapaść się pod ziemie, jak po drugiej
stronie ulicy dostrzegłam jakieś grono dziewczyn wyjmujące
aparaty.
- Niall
nie! Szybko musimy się schować!
- Obserwują
nas. Musimy być wiarygodni.-pomachał mi telefonem przed nosem, na
którym był wyświetlony sms ' Do roboty mały, oni tego nie kupią
jak Cherry będzie ci się wyrywać'- nie wolno nie słuchać ludzi z
góry żonko! Nie bój się, z 3 miliony dziewczyn ma ochotę na
całusa ode mnie, a nawet na więcej, nie jestem w tym taki zły.
Fuck! Ty
mały ty, ty blondasie, spiorę go żywcem, wypruje mu flaki i
powieszę je sobie nad łóżkiem!
Pewnie
dziwnie by to wyglądało.. wyobraźcie sobie sytuacje. Chłopak się
nachyla żeby pocałować dziewczynę, a ta daje mu kopa w krocze.
Więc chyba odejdę od tego pomysłu, ale muszę coś wymyślić. I
to szybko, bo jego usta są coraz bliżej. Nie mam pojęcia jak
wytrzymam tak cały okrągły miesiąc..jako marionetka producentów.
I stało
się. Niemal słyszałam głosy tej szóstki dziewczyn stojących po
drugiej stronie ulicy.
' DAJ MI
JEJ ADRES I PISTOLET' ' Zaraz.. to Cherry Night...' i tego typu.
Kurczaki ziemniaki.
Nie powiem,
że było mi źle. To wszystko jest nawet przyjemne, ale to jest
Niall. Mógłby być moim bratem.
Po jakiś
30 sekundach oderwał się ode mnie, a ja niepewnie otworzyłam jedną
powiekę, a potem drugą. Wokół cisza jak makiem zasiał. Nasze
fotografki otworzyły buzie ze zdziwienia, powoli zmierzając w naszą
stronę.
Niall
uśmiechnął się, i znowu pocałował, ale tym razem w czoło.
Czułam, że ten gest nie był zrobiony pod publikę, dlatego tym
razem nie miałam ochoty go uśmiercać.
- Dobra
robota. A teraz uśmiech, bo możliwe że pojutrze będziesz w
gazecie. - szepnął i pociągnął mnie w stronę fanek, żeby
wypisać im fotografy.
* Jane *
~ A Fine Frenzy - Near to you ~
- Ala ma
kota, a kot ma Alę. No dobra, chyba zwariowałam sądząc że Lux to
powtórzy..
- Nie, nie.
Zapamiętaj lepiej to : Niall ma Cherry, a Cherry ma Niall`a. -
westchnął Hazza i zabrał z kolan Zayna małą, kładąc na swoich.
- Tak kochanie, nigdy nie zainteresuj się osobą płci przeciwnej,
bo zaraz los zdepcze ci uczucia i jeszcze na nie splunie!
- Zatem
chcesz jej powiedzieć, że lepiej być homo tak? Lux, nigdy nie idź
w ślady wujka Harrego.
- Ej, ej,
pamiętaj że Larry is real, a mała o tym dobrze wie.
Styles
przeżywa jak mrówka okres. No dosłownie. Wisienkę zmusili do
pokazywania się częściej z Niallem publicznie, a dla niego to już
znaczy love forever. Jak tylko zobaczył zdjęcie pocałunku na
jakiejś stronie, walnął laptopem o ścianę i żegnamy parę set
funtów. Od dwóch godzin wyżywa się na mnie i Zaynie, podczas gdy
reszta poszła do jakiegoś klubu.. ale ja jutro będę funkcjonować
normalnie, a oni zamieszkają w toalecie nad kiblem. Ha!
- Cherry
już powinna być w domu. Idę z nią pogadać na chatcie.. znaczy z
Gemmą.- zgarnął małą i skierował się do drzwi – Pamiętaj
Jane, nic nie mów jej o tym, że Jil to ja. Wolę to sam zrobić..
kiedyś. A ty Zayn, bądź grzeczny albo chociaż ostrożny, bo jedno
dziecko do opieki nam wystarczy.
I.. i
zostaliśmy sami.
Oparłam
się o wygodne łóżko, ale ani mi się śni wstawać z podłogi.
Frędzlowaty dywan to najlepsze rozwiązanie pod słońcem.
Pokój
Zayna to moje ulubione pomieszczenie w domu chłopców. Niebanalny,
wyważony, oryginalny. Rozglądam się po nim w celu nacieszenia
oczu, mimo że zapamiętałam prawie każdy szczegół. Po raz któryś
z kolei lustruje każdy cal jego rysunków, powczepianych w wielką
korkową tablice na jednej z ścian, oglądam jego ozdoby z Dalekiego
Wschodu, czytam cytaty zapisane na kartach, które są przyklejone do
szaf.
- Podoba ci
się tu, co?
- Mało
powiedziane. Twoje rysunki są nieziemskie. Masz jakieś jeszcze?
Wyjął z
szafy dużą teczkę, z której z nadmiaru ładunku wysypywały się
kartki. Przysiadł się do mnie, i zaczął po kolei pokazywać każdą
prace, opowiadając jaką ma historię, co go zainspirowało. Kiedy
natrafił na rysunek dmuchawca oniemiałam. Ten chłopak ma taki
talent, że może śmiało mierzyć się z Ellie, która gdy ją
najdzie wena rysuje po stole gdy nie ma kartki, a dzieło może się
równać z muzealnymi pracami.
Zwykły
dmuchawiec. Mniszek, czy jak go tam nazywają. Traktowany przez wielu
jako chwast. Narysowany tak pięknie, z oddanymi szczegółami,
detalami. Trzymajcie mnie, bo zaraz rąbne.
- Zayn.
Mogę pożyczyć tą pracę?
- Po co ci
zwykły mlecz?
- To będzie
mój nowy tatuaż. Muszę zanieść ten rysunek do studia, bo chce
żeby był identyczny jak ten na kartce.
- Ty chcesz
mieć tatuaż? - spojrzał na mnie z niekrytym zdziwieniem, w którym
doszukałam się podziwu – Wyglądasz na taką kruchą. Musisz
wiedzieć, że coś takiego boli.
Uśmiechnęłam
się pod nosem i odgarnęłam włosy z karku, wiążąc je w niedbały
kok. Drugą stronę dekoldu bluzki lekko odsunęłam by odsłonić
trochę plecy, i odwróciłam się tyłem do chłopaka.
- Ten
zrobiłam sobie rok temu. Ciągnie się od lewego ramienia, zjeżdża
w bok i kończy się w dolnych partiach żeber. Jak widzisz
przedstawia pnącze róż. - Taak, to raczej niecodzienny widok.
Właściwie to spodziewałam się jego reakcji. Takie wybryki do mnie
nie pasują. Typu tatuaż na pół pleców. Zawsze dla wszystkich
jestem mamą Sounds of Silence, tą poukładaną i taką od tąd do
tąd. Jak widać niektóre pozory mogą mylić.
- Woooow.
Jest..cudowny. Też mam tatuaże.. pokazać ci ?
Odwróciłam
się do niego przodem i zaczęłam oglądać. Gapiłam się w nie jak
zaczarowana. Uwielbiam rysunki na ciele.
Dopiero po
jakiś pięciu minutach zwróciłam uwagę na to, że jest bez
koszulki. Pewnie z 3-4 miliony dziewczyn chciałyby się ze mną
teraz zamienić. Zayn Malik bez górnej garderoby to niebanalne
wydarzenie przecież!
- Mogę
teraz ja zobaczyć twój? Wspomniałaś, że masz jakąś nutę pod
obojczykiem. A tego wielkiego to widziałem przecież tylko ¼. To
nie fair!
- Puknij
się w łebek, Malik. Nie rozbiorę się.
Skrzyżował
ręce na piersi i wydął usta. Widok sfochowanego Zayna mnie
rozbraja. No ale zaraz. Ile my się znamy? Parę dni, i mam się
przed nim rozebrać? Skąd mam wiedzieć czy nie jest jakimś
pedobearem?
- Chce
zobaczyć tylko tatuaże. Przecież cie nie zgwałce, Jane.
Odbija mi.
Przerzuciłam
t-shirt przez głowę, ponownie związałam włosy i odwróciłam się
do niego tyłem, żeby mógł obejrzeć pęk róż. Cisza.
- Ej,
żyjesz tam?
- Nie.. to
znaczy tak, tak! Ale on jest cudowny. Musiałaś długo siedzieć u
tatuażysty.
Miałam
nadzieje że zapomniał o przednim tatuażu, uwiecznionym tuż pod
obojczykiem. Nie mam ochoty odwracać się do niego przodem, bo tak
zepsuta raczej nie jestem.
Nagle
poczułam dotyk jego palca na ramieniu. Z każdym jego pociągnięciem
po mojej skórze odczuwałam spięcia biegnące aż do karku.
Zmierzał linią w dół tatuażu, wprawiając mnie w coraz większe
osłupienie.
- ZAYN
CHOLERA JAK MOGŁEŚ NIE KUPIĆ W SKLEPIE MARCHEWEK, NIEZYJESZ, TY
DRANIU! - drzwi z trzaskiem się otworzyły, a ja miałam ochotę
zapaść się pod ziemie- ZAWSZE myślisz o sobie, a ja to.. ej co
wy. Pfahaha. To nawet ja sam na sam z Kevinem nie robiłem takich
rzeczy. JAKBY CO W POKOJU WCALE NIE SĄ GOLI ZAYN I JANE, WCALE.
Słysząc
tupot stóp po schodach, a potem okrzyki ' Pokaż! GDZIE?!', dodał
- Jakby co
klub był zamknięty kociaczki. Wybaczcie że wam przeszkodziliśmy.
Bardzo mi przykro.
Kogo my
oszukujemy. Oczywiście, że Lou wcale nie jest przykro.
**
Wiem, że nie chce wam się nie chce czytać takich dopisek od autorów.. ale chociaż przelećcie wzrokiem!
At first..KURWA 12 KOMENTARZY? +1000 WYŚWIETLEŃ? 11 OBSERWATORÓW?
Jestem tak bardzo szczęśliwa! Szczerzyłam się dzień w dzień do monitora, czytając w kółko te komentarze, mimo że prawie znam je na pamięć. To jest takie wspaniałe. Wiem że niektóre autorki świętują z 50 tys wyświetleń i z 60 komentarzy, ale mnie już wprawia w zachwyt to co udało wam się zdziałać. Jesteście wielcy. WIELCY. Poprawiliście mi humor i kocham was za to. (^^,)
Oczywiście nigdy nie osiągnęłabym tego bez pomocy Margaret, utalentowanej Directionerki prowadzącej jeden z moich ulubionych blogów. Co prawda ja opuściłam się w jego czytaniu, z przyczyn oczywistych - rano szkoła, południe szkoła, popołudnie nauka i lekcje, wieczór : pierdziele, ide do wyra, ale obiecuje się poprawić. Bądźcie mi świadkami. Wiem że większość z was jest tu z jej bloga, bo zrobiła mi reklamę, ale jeśli jest tu ktoś kto nie miał doczynienia z jej historią, to ja serdecznie zapraszam -> one-direction-of-life.blogspot.com
Wiele z was zostawiło mi linki do waszych blogów w komentarzach, na które obiecuje że wejdę. Jutro odwiedzę dwa pierwsze.. oczywiście po randce z fizyką -,-, i na każdy postaram się wejść i zostawić tam coś od siebie. :)
DOBRA KOŃCE KOCIAKI. ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA Nie będę już wam zanudzać, ale dorzuce coś jeszcze...
DOSTAŁAM KUBEK Z ONE DIRECTION :OO. Ekstaza poziom HARD. Są na nim chłopcy, i pijąc z niego mam wrażenie że go pogryze O.o
AVICII KOCHAĆ WAS WSZYSTKICH *-* xxx