* Cherry *
Przede
mną rozciągała się wielka, soczysto zielona polana, którą w
wielu miejscach przecinały cienkie strumyki. Na jej skraju zaczynała
się puszcza, która stopniowo biegła w górę, ustępując wkrótce
miejsca stepom i kosodrzewiną. Parędziesiąt kilometrów stąd nad
całą areną górowały bloki skalne, wśród których był chyba
wulkan. Niezwykle malownicze miejsce, które wkrótce zamieni się w
pole bitwy wściekłych kogutów.
W
brzuchu czuje motyle zwiastujące ogromny strach, a w gardle wielką
gulę. Nogi mam jak z waty i ledwo mogę ustać na metalowej
pokrywie. Tak odpłynęłam od rzeczywistości, że nie wiem czy
płacze, czy może się śmieje jak psychopata.
Dobra,
weź się w garść Cherry. Muszę zacząć myśleć jak zwierzyna.
Zerknęłam
na róg obfitości, u którego stóp piętrzyły się liczne bronie i
chyba jakiś prowiant. Na oko były tam też zawinięte śpiwory,
namioty i wielkie plecaki.. wygląda kusząco, ale nasze uzgodnienia
nie uwzględniały zabierania przedmiotów z rogu. Plan był pozornie
prosty. Nie dać się zabić i uciec z tej polany jak najszybciej.
Punkt
dla mnie za przeczytanie książki. Przynajmniej wiem, jak się
zachować w paru sytuacjach, a nie każdy tutaj miał do czynienia z
trylogią Suzanne Collins. Ciekawe, jak ona się teraz czuje. Pewnie
niesłusznie się obwinia, bo to ona wydając książki, podsunęła
nieświadomie pomysł tym psychopatą. Mam nadzieje że nic sobie nie
zrobi.
Wszystkie
myśli mi się plączą. Nie wiem, co mam zrobić. Część mnie chce
położyć się od razu na tej trawie, żeby przyśpieszyć to, co i
tak jest nieuniknione. Drugi kawałek Cherry krzyczy w środku, i
chce utrzymać resztę swoich przyjaciół przy życiu, by doczekali
tego aż nas stąd wyciągną..
trzeba
mieć nadzieje.
Nie
mogę przestać wierzyć w to, że się nam uda. Tylko ten mały
promyk powstrzymuje mnie od ułatwienia wszystkim zadania i
samodzielnego pozbawienia siebie życia.
Ale
nie zrobię tego. Nie spocznę, póki Josh nie zapłaci mi za to, co
zrobił.
Teraz
kolejne wspomnienie zaczyna atakować mój poharatany umysł. Znowu
przypominam sobie jego ręce, mój krzyk, krew i łzy.
-
Witajcie trybuci! - dookoła zaczął dudnić głos jednego z
organizatorów, chyba szefa organizacji.
W
przedszkolu miałam taką koleżankę, która zawsze papugowała to,
co robię. Teraz mam wrażenie, że oni podobnie się zachowują.
Zorganizowali marną podróbkę książki Suzanne.
Jestem
ciekawa, jak wygląda świat spod klosza, w którym nas teraz
trzymają. Czy dzięki ich propagandą wybuchły wojny? Czy jeśli
uda nam się przeżyć, wrócimy do zniszczonej rzeczywistości,
splądrowanej przez bomby?
-
Pamiętajcie, w jakim celu to robicie. To pomoże wyzwolić świat.
Usłyszałam
serie parsknięć dookoła mnie. Odwróciłam głowę w prawo i
zobaczyłam roześmianą twarz Louisa, robiącego głupie miny w
stronę kamery, stojącej z dwa metry od nas. Tomlinson, kretynie,
cały świat cie ogląda. Ten to nawet z twarzą w twarz ze śmiercią
zachowuje dobry humor.
-
Wesołych Podrabianych Głodowych Igrzysk! I niech los..
-
Zawsze wam sprzyja. - dokończył..Josh.
Zaczyna
mnie ogarniać kolejna fala wściekłości. Dobra, Cherry zluzuj.
Wdech
Wydech.
-
Zaczynają odliczać. Przygotuj się. - Ellie chwyciła moją prawą,
a Louis lewą dłoń. Wszyscy poszli w nasze ślady. Mam wrażenie,
jakbyśmy byli teraz jedną drużyną. Fakt, że zaraz będziemy
musieli się pozabijać nie mieści się w głowie.
- 20
Przed
oczami stanęli mi rodzice
- 19
Babcia
i ciocia się do mnie uśmiechają
- 18
Poznaję
Ellie z Jane
- 17
Podpisujemy
kontrakt.
- 16
Wydajemy
pierwszy singiel
- 15
Wychodzi
nasza płyta
- 14
Podchodzę
do fanów, skandujących moje imię
- 13
Poznajemy
One Direction
- 12
Harry
mówi mi, ile dla niego znaczę
- 11
Leżę
w w rozdartych ubraniach na posadce w gabinecie Josha
- 10
Rodzice
umierają
- 9
Dostaje
pierwszą jedynkę
- 8
Robię
obiad z babcią
- 7
Idę
do pierwszej klasy
- 6
Siedzimy
całą ósemką w pokoju Zayn'a, narąbani w cztery dupy
- 5
Wstrzymuje
oddech.
Czuję,
że wszyscy się puszczają.
Kucam,
szykując się do biegu jak na w-fie.
Nie
wiem, chyba płaczę
- 4
Patrzę
na wschodnią ścianę lasu, gdzie mam biec.
- 3
Żegnam
się, szybko skacząc ręką po czole, klatce piersiowej i ramionach
- 2
Słyszę,
jak z dna platformy na której stoimy, pryska para, co oznacza
możliwość zejścia z niej
- 1.
Czasem
miewam nocne koszmary, w których mimo to, że mam ochotę uciekać,
mam wrażenie że nogi ugrzęzły mi w smole. Tak samo teraz. Staram
się biec, jak najszybciej, ale wydaje mi się że tylko powoli sobie
spaceruje.
Wywaliłam
się ze dwa razy, zanim zaczęłam utrzymywać dobre tempo. Od ściany
lasu dzieli mnie jakaś minuta, jeśli zdołam nie zwalniać.
Adrenalina,
krew i wszystko co możliwe uderza mi do głowy, w brzuchu organy się
przewracają, oddech staje się nierównomierny, trudno złapać mi
powietrze. Biegnę na łeb na szyję, serio, ktoś mnie popycha, a ja
kogoś, drę się jak tenisistka, słyszę krzyki innych.
Nawet
nie wierze własnym odczuciom, bo czuje się jakbym śniła. Dopiero
stosunkowo staje się trzeźwa, gdy wreszcie wpadam w gęstwinę
zarośli. Tutaj czuje się o wiele bezpieczniejsza, niż na otwartej
przestrzeni. Już miałam biec dalej, ale coś mnie zmusiło, żebym
się obejrzała za siebie.
Na
polanie rozgrywała się prawdziwa rzeź.. Na trawie leżały
pierwsze ciała, a inni łapczywie wyrywali sobie z rąk rzeczy
znalezione w Rogu, mierząc w siebie toporami i Bóg wie czym. Ta,
oto ta zjednoczona trzydziestka, która przed chwilą zgodnie
trzymała się za ręce. Szczerze dziękuje za takich
sprzymierzeńców.
Nie
dostrzegłam nikogo z mojej grupy, co bardzo mnie podniosło na
duchu. Odwracałam się już, gdy nagle od tylnej strony rogu
ujrzałam..
-
Niall?!
DO
CHOLERY MAŁY IDIOTO, CO TY TAM ROBISZ?! ŻREĆ SIĘ ZACHCIAŁO?!
Wyglądało
na to, że Irlandczyk postanowił wziąć sobie zapasy na drogę. Z
tyłu rogu znajdowały się paczki z jedzeniem.
Mogłam
się tego spodziewać.
-
NIALL! WYNOŚ SIĘ STAMTĄD NATYCHMIAST!
Na
polanie panowało zbyt wielkie zamieszanie, więc zaryzykowałam,
wynurzyłam się z cienia drzew i wydarłam się w jego stronę, a on
tylko odwrócił się i mi pomachał.
What
the
fuck?
Jego
głupota nie mieści się w głowie! Obiecuje, że jak tylko to
przeżyjemy, spiorę go i nauczę rozsądku.
Mógł
nie spać na naszych 'naradach' które zawsze organizowała Jane w
swoim pokoju. Wyraźnie zakazywała nam zbliżania się do tego
przeklętego ustrojstwa.
Puściłam
się biegiem w jego stronę, a on, jakby nigdy nic, zarzucił sobie
worek z żarciem na ramię i zadowolony powoli ruszył się z
miejsca. Nieźle się zdziwił, jak wymierzyłam mu z plaskacza w
policzek.
-
ZAWARIOWAŁEŚ IDIOTO?! - Złapałam go za rękaw i pociągnęłam w
stronę gęstwin, klnąc na wszystkie znane mi języki – Narażasz
się tak dla jedzenia? Nie rozumiesz, że..
Nie
skończyłam, bo między naszymi głowami przeleciała strzała.
Gdybym była centymetr bliżej Niall'a, przeszyłaby moją czaszkę
na wylot.
Broń
musnęła moje włosy, przez co czerwone kosmyki zaczęły unosić
się w powietrzu.
Mam
wrażenie, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie.
Odwróciliśmy
się. Jakieś 20 metrów od nas stała dwójka wyrośniętych
chłopaków, a jeden z nich trzymał łuk. Nie mam pojęcia, kim oni
są.
-
Biegnij i nie odwracaj się. Ty idź na zachód, ja na wschód, mają
tylko jedną broń. Nie pędź na krechę, tylko rób zawijasy.
Spotkamy się potem. - Powiedziałam, jak najszybciej umiałam, a
potem oboje rzuciliśmy się w stronę lasu. Dzieliło nas od niego
tylko 10 metrów, które były najdłuższym odcinkiem w całym
moim życiu. Strzały leciały na oślep, a ja miałam wrażenie że
zaraz jedna mnie dosięgnie. Okropne uczucie.
Rzuciłam
przelotne spojrzenie w stronę Niall'a. Mam nadzieję, że wyrzucił
zbędny balast, ale oczywiście się mylę. Pędzi jak pijana mrówka
wywijając workiem z jedzeniem. Na szczęście oboje znikliśmy w
porę w zaroślach.
Zapowiada
się okropny dzień.
**
Cześć wam! :D
Jest tak gorąco, że zaraz wykituje. Na prawdę, brałam dziś trzy razy prysznic, a końca dnia nie widać. Może ustanowię dziś rekord?
Więc rozdział krótszy niż zwykle, bo najczęściej wpisy mają długość około 4-5 stron A4 w Wordzie, a dziś chyba ma niewiele ponad 3. Do tego niewiele się dzieje, I know.
Spodziewałam się zdziwienia po zmieszaniu historii naszych niepełnosprawnych umysłowo kretynów z motywem zaczerpniętym z trylogii 'Igrzyska Śmierci'. Więc w pełni rozumiem komentarze osób mniej zadowolonych moim pomysłem. Postanowiłam, że odpowiem tutaj na parę z nich :
TheSimpsonizer - nie zamierzam rezygnować z komedii. W ŻYCIU HORANA, NO! Ale nie mogę ciągle prowadzić takiej sielanki, bo to szybko by się Wam znudziło. Co do tego jestem pewna.
Igrzyska to tylko pewien etap ich przygód. Tak naprawdę, to dopiero początek, jednakże i w tej obecnej, kiepsko wyglądającej sytuacji też nie będę utrzymywała ciągle atmosfery grozy.
Caroline - ' marna kopia powieści' - yeah, I know :D nie wiem, czemu nikt się nie domyślił, że specjalnie to robię. to ma być marna kopia. jeśli miałabym to zrobić jakoś super specjalnie, musiałabym na to poświęcić mase rozdziałów, a akcja na arenie potrwa jakieś 2-3.
No i był jeszcze komentarz Anonimowy. 'na początku było widać dokładnie że przepisane jest prawie słowo w słowo z rozdziału o propagitach' - ALE ŻE SERIO ? O.o Nie no ludzie, nie myślcie że siedziałam przed komputerem z książką i dokładnie kopiowałam to co tam jest. Musiało mi się to zagnieździć w pamięci, ale świadomie bym czegoś takiego nie zrobiła, więc :D
Okej, nawiązując jeszcze do komentarza Margaret. NIE POZABIJAM ICH! XD Jak to się wszystko rozwiąże, sami zobaczycie.
Okej, łapcie na koniec tego chaotycznego posta przeeesłodkie zdjęcie
Jak mijają wam wakacje?
Av.x
świetne, mam nadzieję że wszyscy przeżyją. :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny ♥
Czuję się fejmys, napisałaś o mnie, a to jedno z moich ukochanych opowiadań eveeeeer *_________*
OdpowiedzUsuńDobrze, że ich nie zabijesz, ale... hahahaha Horan mnie rozwalił po prostu. Padłam trupem i nie mogłam wstać :3
A propooo... namówiłam pewną fejmys Ronnie (@Real_Mrs_Paynex) do czytania Twojego opowiadania i tak się wciągnęła, że jak siedzimy na Skype, to czyta, a ze mną nie gada, haha ;) Ale spoko, nie winię Cię, bo świetnie piszesz :D
Fakt, rozdział krótki, acz jak zawsze zajebisty, więc... czekam na kolejny ♥
@MargaaStyles x
[ fbi-direction ]
No to masz taką pamięć jak ja. Jestem Anonim, miło mi :) Pisałam z telefonu, więc zostałam anonimem. Było czuć. Prawie że słowo w słowo. Ile razy czytałaś tą książkę?
OdpowiedzUsuńRozdział booooooski. Chcę dalej już.
No i po raz kolejny zapraszam do mnie (po co właściwie, samą siebie pytam, no ale nic nadzieje trzeba mieć) na bloga http://victoryfighter.bloog.pl/ a jeśli będziesz miała ochotę przeczytać, to proszę zostaw po sobie śldad :)Pozdrawiam smerf [victoryfighter.bloog.pl]
haha Horan oczywiście do żarcia xD świetny rozdział! czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie jakie czytałam. A pomysł z igrzyskami super. Ten blog jest trochę inny od pozostałych, naprawdę można się wciągnąć. Pisz jak najszybciej bo się nie mogę doczekać, normalnie zaraz wykituję. Kiedy dodasz następny rozdział??
OdpowiedzUsuńW ogóle nie spodziewałam się, że bd jakieś Igrzyska Śmierci. Na prawdę, zdziwiłam się i to takie nie typowe opowiadanie, bo zawsze było tam o jakiejś pieprzonej miłości wgl. a tutaj jest i akcja i miłość.WoW.. Jak coś to powiadom mnie o nowym rozdziale.. :D https://twitter.com/AgataE98
OdpowiedzUsuńUfff, to dobrze, że nadal będzie śmiesznie xD A co do sielanki, to to doskonale rozumiem i popieram, sama nie lubię czytać ciągle o różowej miłości, udanych randkach i ziemniak wie czym jeszcze. "igrzyska to dopiero początek"... A później? Armagedon? xD Haha, to już skoro jest nastrój grozy to spodziewam się rozlewu krwi (ale nie Niallera xD). A skoro mówisz, że to będzie trwało tylko 2 czy 3 rozdziały to okej, bałam się, że teraz będzie się to ciągnąć jak "moda na sukces" ;]
OdpowiedzUsuńNo nic, życzę weny i miłych wakacji ;D
royal-life-with-one-direction.blogspot.com
Nie spotkałam się ani z książką, ani z filmem Igrzyska Śmierci. Książki szukałam, ale albo spredzały się jak ciepłe bułeczki, albo mieszkam tak gdzie nie dociera światło. Także twoje opowiadanie to dla mnie nowość i nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń :). Zapraszam na opowiadanie z 1D storyoffaless.blogspot.com/ .
OdpowiedzUsuńHhaha. Mam wielką bekę z Niallera ;D
OdpowiedzUsuń