sobota, 30 czerwca 2012

6. I just wanna sleep. There I am safe.


Angus and Julia Stone - All of Me

* Cherry *

Automatycznie zamilkłam.
Całe moje ciało przeszył potworny strach, powodując, że zastygłam w miejscu, przestając wyszarpywać się z uścisku Harry'ego.
Następne chwile, skąpane w krzyku i huku wystrzelonych pocisków, przeleciały mi ekspresem przed oczami. Pamiętam wrzask dziewczynki z reklamy soków, pistolet wymierzony w jej stronę, i mężczyznę starającego zasłonić ją sobą. Taylor Swift z rozciętą ręką. Natalie Portman leżącą w kałuży krwi.
Oni są wszędzie. Wyskoczyli zza futryn, z okien dachowych, parę wyszło przez dziurę z podłogi. Mam wrażenie że biorę udział w kręceniu jakiegoś kryminału.
W pewnym momencie Harry rzucił mnie na ziemie, i przysłonił moje ciało swoim. Ścisnęłam jego rękę, dając znak że jakoś się trzymam. Wiele osób poszło w nasze ślady, bo po chwili z paruset gwiazd, ubranych w suknie warte miliony, zrobiło się stado leżących i niewinnych, przestraszonych myszek, zapędzonych przez kota w kąt.
Strzały umilkły, a ja odważyłam się podnieś wzrok na .. zamachowców. Jakkolwiek by ich nie nazwać. Ustawili się dookoła sali, wymierzając pistoletami w środek holu, na którego posadce wszyscy leżeli.
Boje się. Jak nigdy wcześniej. Nie mam pojęcia, gdzie są chłopcy, Ellie, Jane i Glimmer. Nie mam pojęcia ile osób straciło dziś życie, a ile jeszcze podzieli ich los. Nie mam pojęcia czy uda nam się z tego wyjść cało.
Ciekawe skąd Harry wiedział, że coś takiego się stanie. Przecież jakąś minutę przed tą rzeźą wiedział, że będzie miała miejsce.
- Szlag. Komórka nie daje znaków życia. Jak my stąd się wydostaniemy ?
Wyciągnęłam swoją, ale również nie dało się jej włączyć. Jesteśmy w potrzasku. Chyba wykorzystali jakieś pole zakłócające.
- Dobry wieczór zgromadzonym! Świetnie że wpadliście, szykuje się niezapomniany wieczór!
Nie.
To się nie dzieje.
Znam ten głos. Ten drwiący, szyderczy i kpiący głos.
Podniosłam głowę, modląc się, żeby to nie był On. Jednak.. znalazłam go wzrokiem.
Stał po boku najtęższego z nich, chyba szefa całej tej szajki. Nie, na pewno oczy mnie nie mylą. To te same rozwiane we wszystkie strony czarne włosy, niebieskie oczy patrzące na otoczenie z wyższością, i usta wykrzywione kpiącym uśmieszkiem. Ten sam Josh.
Teraz jestem pewna, że nie wyjdę z tego żywa. Ba, nawet moje ciało nie zostanie w jednym kawałku! Gdy mnie rozpozna, po ćwiartkuje głupią Cherry na malutkie kawałeczki.

To był chłodny, listopadowy wieczór. Miałam piętnaście lat. Wracałam do domu z lekcji gry na perkusji, idąc przez park obok naszej szkoły. W pewnym momencie drogę zastąpiła mi jakaś postać, ale było za ciemno żebym cokolwiek rozpoznała. Była ona mojego wzrostu, więc nie przejęłam się, i ruszyłam dalej przed siebie. Gdy podeszłam bliżej, rozpoznałam go. Josh Dawkins. Szkolny bad boy, w którym bujała się masa dziewczyn...grał przecież w naszej drużynie. Piłkarze mają to pieprzone powodzenie.
Wydawało mi się to dziwne, że o dziewiątej ktoś jeszcze mógł tam być, szczególnie jakiś uczeń z mojego rocznika. Inna sprawa, że przecież ja tam byłam.
- Nie boisz się chodzić po ciemku, Night?
- Dawkins, nie czeka przypadkiem na ciebie jakaś laska za rogiem ? - wychrypiałam, starając się udawać z irytowaną, co raczej kiepsko mi wychodziło. Bałam się z nim być sam na sam.
- Nie, nie śpieszy mi się. Odprowadzę cie.
Protestowałam, ale i tak poszedł ze mną. Park był bardzo długi, a za nim miałam jeszcze do pokonania długie aleje, potem publiczny ogród , a następnie 2 przecznice. Musiałam z nim spędzić następne 25 minut.
Miło się rozmawiało. Do momentu, aż jego ręka dotknęła dolnej partii moich pleców.
Następne chwile były jednymi z najgorszych w moim życiu. Na pewno domyślacie się, co usiłował zrobić..nie sam. Z krzaków wyłonili się jego koledzy.
Cała umazana w błocie, pozbawiona bluzki, biegłam bez butów przez alejki. Parę minut wcześniej robili ze mną straszne rzeczy, jednak nie odebrali mi czystości. Gdy myślałam że już zemdleje, na ławce odnalazłam wzrokiem starszego brata Jane z kolegami.
To jasne, że się pobili. Przyjaciel Ed'a, który pośpieszył mi z pomocom tak wtedy dostał, że na całe życie pozostał mu stały uszczerbek na zdrowiu.

Josh miał być w poprawczaku.
Ale jest tu.
- Wybaczcie, ale musieliśmy pozbyć się paru osób, żeby dać wam dobry przykład. Jeśli będziecie cicho, to macie większe szanse na przeżycie. A, i nie próbujcie nawet wezwać pomocy, bo mimo że telefony wam nie działają, za każde wyciągnięcie komórki pożegnacie się z tyloma osobami, ile sekund będziecie ją trzymać w rękach. - głos ich szefa przywrócił mnie do rzeczywistości – Rozdzielcie ich według ustaleń! Znacie przydzielone wam grupy.
Zgodnie z rozkazem, przystąpili do roboty. Wkrótce utworzyły się pojedyncze skupiska, które z tego co widzę są utworzone według naszego wieku.
- Grupa A i B, odmaszerować.
'Faceci w czerni' popchali nas w kierunku wielkich drzwi umieszczonych w prawym skrzydle. Z trudem nie rozpłakałam się, gdy musiałam robić większe kroki, żeby nie nadepnąć na martwe ciała. Były to osoby, które znałam z telewizji, z okładek płyt i gazet. Skończyły życie w tak tragiczny sposób... Jak władze mogły do czegoś takiego dopuścić? Czemu ochroniarze przyjęcia okazali się członkami tej bandy ?
Wydaje mi się, że organizator tej imprezy okazał się również ich sojusznikiem. Zrobili to specjalnie. Wystawili pole trawy, żeby antylopy przyszły wprost do paszczy lwa.
Dopiero teraz zorientowałam się, że kurczowo zaciskam palce na ramieniu Harry'ego, a on sam cały czas się na mnie patrzy. Jego koszula była cała we krwi martwych osób, obok których leżeliśmy..
- Nie płacz. - wyszeptał, otaczając mnie ramieniem. Zapewnił mi moją małą replikę bezpieczeństwa. - Będzie dobrze. Już niedługo przyjedzie policja, zamkną ich, a my wrócimy do domu i zjemy sobie wszyscy naleśniki. Obiecuje że zrobię ci z podwójną bitą śmietaną, o ile Niall całej nie wyżarł. - uprzedzając moje kolejne pytanie dodał. - Tak, są cali. Idą przed nami.
Przed wyjściem przez tylne drzwi każdemu zakleili usta grubą warstwą taśmy. Gdy byliśmy na dworze szukałam wzrokiem jakiś wozów policji, snajperów czy co, ale nie. Zostawili nas na pastwę losu dla tych skurwieli. Pewnie skapną się że coś jest nie tak dopiero jak wymordują ¾ z nas.
- Dobra. Wasz odział bierze grupę A i jedzie w ustalone miejsce. - mężczyźni, z dwiema kobietami na czele zaczęli rozdzielać nas do osobnych ciężarówek. To smutne, że około dwadzieścia dzieci gdzieś poniżej czternastki, w ciemną noc jadą w nieznane z osobami, które co rusz mogą je zabić.

* Liam*

Mija drugi dzień odkąd nas uprowadzili, a nadal nikt nie zjawia się z pomocą. Cały czas spędzamy w niebieskim pomieszczeniu bez okien, w którym czuje się jak w psychiatryku.
Jest nas trzydzieści, jednak jestem pewien że nasza liczba już niedługo zmaleje. Piętnaście osób znajduje się w jednym pokoju, a tyle samo w drugim...zresztą czemu nazwałem to pokojem? Nie ma tu nic, z wyjątkiem paru malutkich stołków i drzwi do ciasnej łazienki. Siedzimy patrząc się po sobie i z trudem tamując łzy.
Co parę godzin wzywają każdego z nas 'na rozmowe'. Cherry panicznie boi się iść, bo jednym z tych którzy pilnują naszą grupę jest ten cały Josh. My też martwimy się, czy w ogóle wróci do nas żywa.
- Jestem głodny... Jestem głodny. Jestem głodny.
Spojrzałem na Nialla, który skulił się w kłębek obok Zayna i kołysał się w tył i w przód. Na pewno źle to znosi.. dostajemy dziennie tylko trzy miseczki jakiejś breji.
- Ja już nie mam siły. I tak nas zabiją, więc czemu to tak przedłużają? Szybką kulką w łeb oszczędziliby i sobie i nam czasu.
- Nie bredź. W końcu nas wypuszczą. Pewnie zażądają okupu i władze coś załatwią, trzeba tylko cierpliwie poczekać. - odpowiedziała Hayley, uśmiechając się krzepiąco do Demi Lovato, ale ta i tak obstawiała swoje. Wiele w życiu przeszła i jest bardziej odporna psychicznie, ale przez ostatnie dni zrobiła się trochę pesymistyczna.
- Ciekawe po co w ogóle nas tu trzymają. Strasznie dużo ryzykują, przecież nasze tyłki są warte miliony.. ciekawe w ilu programach właśnie o nas mówią. - Cher, nasza koleżanka z X Factor 'a zrobiła kwaśną minę, po czym wstała i chodziła od ściany do ściany.
W innych okolicznościach pewnie zacząłbym skakać z radości i chciałbym wziąć od każdego autograf, ale myśl o być może niedługiej śmierci mnie przytłacza. Nawet Louis zamilkł, patrząc się drugą godzinę w swoje stopy. Zayn siedzi do wszystkich tyłem i nie odzywa się ani słowem, a Cherry ściska ręke Harry'ego i Niall'a gapiąc się w sufit obłąkanym wzrokiem.
Ciekawe, w jaki sposób umrzemy.

* Zayn *

Drugi dzień zniosłem jeszcze gorzej od pierwszego. Może to dlatego, że pierwsza histeria opadła. Tamtej nocy, gdy nas złapali, każdy wylewał z siebie tony łez, bezradnie leżał w jednym miejscu, pytał sam siebie czy to aby nie jest nocny koszmar. Następna doba to całkowicie co innego. Łzy już nie łagodzą naszych wyblakłych oczu, upragniony sen nie chce nastąpić, mimo iż tak bardzo go potrzebujemy.
Wczoraj wieczorem Harry dostał ataku złości. Rzucał się, z rozbiegu wbiegał na ścianę, kładł się na posadce i krzyczał, że mają go wypuścić. A Oni jasno powiedzieli – stawiasz się? No to żegnaj. Staraliśmy się go uspokoić, bo każdy z nas czuł, że zaraz wbiegną tu z pistoletami żeby go uciszyć. Ale mu odbiło. Bił nas, kopał, gdy tylko chcieliśmy mu zatkać buzię, płakał i wył.
Około minutę przed wejściem strażników Louisowi udało się nad nim zapanować. Po prostu go przytulił i obiecał, że nigdy nie da nikomu go skrzywdzić. Harry zemdlał w jego objęciach ułamek sekundy przed wtargnięciem 'opiekunów' naszej grupy.
Widzieli wszystko na kamerach, i kazali się nam odsunąć od lokowatego, który i tak był obecny z nami tylko ciałem. Josh, ich przywódca, uniósł pistolet i już miał strzelić, gdy wymizerniała Cherry wyczołgała się na środek sali. To wystarczyło, żeby chłopak opuścił broń, i kazał jej iść za nim. Dopiero potem dowiedziałem się, że Josh to jej 'dobry' znajomy.
Nie wróciła do nas. Prawie wszyscy sądzą, że już nie żyje.
To boli. Lubię ją, a nawet bardziej niż lubię, zresztą jak większość z nas. To nie była zwykła przyjaciółka, tylko raczej siostra. Której chyba więcej nie zobaczymy..
Uratowała Harry'ego, ale obawiam się że to pójdzie na marne. On nie będzie chciał żyć gdy dowie się, że przez niego umarła. Jednak to wydarzenie skłoniło nas do myślenia. Jeśli Cherry nie żyje, to znaczy że jest daleko stąd. Bezpieczna. W spokoju zostawiona. Na pewno ją maltretowali, ale teraz ból jej nie dotyka. Wszyscy, a w szczególności nasza siódemka chcą do niej dołączyć. Jeśli wyszlibyśmy z tego cało, co i tak nie jest możliwe, życie bez któregoś z nas nie byłoby takie samo. Nie wiemy jak, ale na pewno sami ukrócimy nasze cierpienia.
- Hej, wy. - obudziły nas głosy strażników, którzy wtargnęli do celi – Ruszać się, szef chce was widzieć.
Ustawiliśmy się w parach i wyszliśmy z pomieszczenia. Dopiero teraz zauważyłem, jak wielki jest to budynek. Na ścianach i podłogach przeważał kolor biały, ale gdy wyszliśmy z podziemi znaleźliśmy się w wielkim, złotoczerwonym holu, o wiele większym niż ten, w którym byliśmy podczas gali. Spotkaliśmy tam pozostałe piętnaście osób z naszej grupy, tak samo wymizerniałych jak my.
Gdy prowadzili nas do dowództwa, spoglądałem po obecnych osobach, aż odnalazłem wzrokiem twarz Jane. Była cała blada, a na buzi miała długie, czarne kreski od rozmazanego tuszu. Oczy nie były jaskrawo niebieskie jak zwykle, tylko wyblakły. Szła z rozchylonymi wargami i wzrokiem wbitym w ziemię. Jej pomarańczowa suknia była cała porwana, przez co wyglądała na jeszcze bardziej załamaną.
Już nie zdążę jej powiedzieć, jak bardzo żałuję, że nie mogłem jej nic wcześniej od siebie dać. Że zachowywałem się, jakbym dodał ją jako kolejną do listy lasek do przelecenia. Bo przecież poznała mnie od tej strony.. jako łamacza kobiecych serc, niestałego kretyna, który co rusz ma jakieś romanse na boku.
Pamiętam czas który spędziliśmy razem, malowanie po murach, chwile, gdy pozwoliła mi dotknąć swojego tatuażu. Teraz i to, zostanie pogrzebane w naszych pamięciach, tak jak już niedługo zostaną pogrzebane w ziemi nasze ciała. Skóra Jane zapomni o dotyku moich rąk, a moje oczy zapomną o widoku jej twarzy. Jej usta nigdy już nie ułożą się w ten zabawny sposób, gdy wymawia moje imię, ani ja nigdy nie będę mógł patrzeć, jak nerwowo bawi się palcami i ociera swoje nadgarstki. Wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami.
Obok niej szła Ellie i Glimmer, dziewczyna którą poznałem w celi. One i Cherry były najlepszymi przyjaciółkami.. obyśmy wszyscy spotkali się po śmierci.
Wprowadzili nas do wielkiej sali, gdzie zajęliśmy wyznaczone miejsce. Na podeście przed nami stała jakaś blondynka, a obok niej szef całej tej ferajny. Za nimi siedzieli mężczyźni w garniturach, który jakoś nijak pasowali mi do strażników, których do tej pory widziałem.
- Witajcie. Pewnie ciśnie wam się na usta wiele pytań, ale..
- Czy Cherry żyje? - Niall przerwał kobiecie, a ona obdarzyła go lodowatym spojrzeniem.
- Panna Night żyje, ale niestety nie jest w stanie zjawić się na konferencji, ze względu na jej stan fizyczny. - powiedziała to z niekrytą drwiną, a nieopodal siedzący Josh uśmiechnął się do nas z kpiną. A więc żyje. Kamień spadł nam wszystkim z serca, jednak słowa ' ze względu na jej stan fizyczny' mówią same za siebie.. - Niedługo do was dołączy, ale teraz proszę o cisze.
- Pewnie chcecie wyjaśnień. - kontynuował wysoki, czarnoskóry mężczyzna – a więc powiem wam jedynie krótką i zwięzłą informacje, bo nie mamy czasu. Tak więc bierzecie udział w ogromnym projekcie. Od pokoleń organizacje takie jak nasza próbują naprawić ten śmierdzący świat. Stosujemy wiele metod.. wojny, misje, bomby.. to wszystko jest prowadzone w ważnym celu! Musimy obalić władze, która aktualnie panuje! Musimy od nowa zaprogramować ludzkość, by szła w dobrym kierunku!
- Tak więc nad waszym porwaniem pracujemy od bardzo dawna. - głos przejęła kobieta - To wielki projekt. Na pewno nie wiecie co słychać w telewizji, ale od czasu gdy jesteśmy w posiadaniu całego arsenału gwiazd wszystko się zmieniło. Przechwyciliśmy wiele stacji, na których wbrew woli władz nadajemy nasze propagandy, hasła, oraz przemówienia, przerywając dotychczasowy program. Teraz wiemy, że jesteście tu kluczowym wyjściem. Uwierzcie, wasza ofiara nie pójdzie na marne. Dzięki niej ludzie zobaczą, że skoro gwiazdy w naszych rękach mogą być w sekundzie zabite, to cała władza też może być zlikwidowana. Wybuchną powstania, wojny, a to wszystko w światłym celu! Uwierzcie. Świat już zwariował, od trzech dni.
- Grupa D została odbita przez antyterrorystów, a grupę A sami oddaliśmy. Zostaliście wy – nastolatkowie – i grupa C.
Oblała mnie fala gorąca. Jesteśmy w rękach jakiś psycholi.
- C szybko się pozbędziemy. Kluczową 'drużyną' jesteście wy. Czeka na was specjalne zadanie.
- Jakie? - spytała Ellie, która wyglądała tak samo blado jak każdy z nas
- No więc.. czy ktoś z was czytał bądź oglądał.. Igrzyska Śmierci ?

_____

NO CZEEEEEEEEEEEEŚĆ KOTKI :DDDD
soł. po pierwsze TAK MNIE BOLĄ OCZY, że nawet tego nie sprawdzę. Jutro z rana muszę przysiąść i przeczytać od nowa na spokojnie, a teraz jak wyłapiecie powtórzenia/ błędy czy cu, nie bądźcie źli.
WIEM, JESTEM GŁUPIA I OKROPNA, ŻE TAK WAS ZANIEDBAŁAM. Ale sami wiecie.. 
Ten rok szkolny był strasznie ciężki, ale pochwalę wam się *skromnaolga, ano XD*, że udało mi się otrzymać świadectwo z paskiem, przez co jestem TAK CHOLERNIE SZCZĘŚLIWA, że znowu śmieje sie jak psychol :D Dlatego, po 10 miechach pracy, teraz odpoczywam do góry brzuchem, co oznacza.. ŻE ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAŁY SIĘ O WIELE WIELE SZYBCIEJ!
na razie odpuszcze sobie stawianie poprzeczek z komentarzami.. 
po prostu zdałam sobie sprawę, że i tak nie zyskam popularności z moimi marnymi wypocinami. Widze, ile trudności sprawiło wam naskrobanie dwunastu komentarzy, więc po co to wszystko? Po prostu przyjęłam do wiadomości, że niektórym się po prostu nie chce, ale to nie znaczy że zaniecham publikowania rozdziałów, ba, wręcz przeciwnie! Będę pisała po wsze czasy tą gównianą historię, dla garstki moich stałych czytelników, i o. KOCHAM WAS. 
A co do rozwoju akcji.. TAK, WYSYŁAM NASZE CIACHA Z INNYMI NA ARENĘ, MIHAHAHA. Wiem że ta jakaś sekta co ich uprowadziła to naciągana jest, ale no innego pretekstu żeby połączyć to z fabułą Igrzysk Śmierci nie mogłam znaleźć XD 
A i 26397542 - moje gg, chcecie, piszcie. ;)
Av . x
na koniec macie suuodkiego Zarry'ego. nie wiem czemu większość z was w ankiecie była przeciwko bromance'ów w opowiadaniu :c

6 komentarzy:

  1. OMG OMG OMG COOOOOOOOO?! IGRZYSKA SMIERCI?! oczywiscie kocham i film i book ale zeby to laczyc z 1D?! Tylko sproboj mi ta moja 8 zabic! Genialny rozdzial! xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na drugi rozdział!
    http://timeforustobecomeone.blogspot.com/2012/06/o2-when-i-close-my-eyes-i-think-of-you.html

    Z góry przepraszam za spam :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeciwko bromansom? Ja Wam dam, hahaha, nie no, żartuję. Nie każdy musi to lubić, chodź ja je uwielbiam :D ♥
    Anyway...
    KURWA
    KOCHAM
    CIĘ *.*
    To opowiadanie i tak jest jednym z najlepszych, jakie czytam, a do tego Igrzyska Śmierci?! kjashgsjdhgsiuedhgsiuejdhgwsedgsujhf #DEAD
    Boże, nie wiesz jak bardzo się tym jaram i skaczę z radości, muszą mnie uspokajać po prostu, haha ;) x

    + gratulacje świadectwa z paskiem :D też miałam :)

    [ fbi-direction.blogspot.com ]

    @MargaaStyles xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurwa i co będzie dalej..........

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam cię Olga, za twoją lekkośc w pisaniu rozdziałów :). To widać po zdaniach i ich układach :). Nawet nie wiesz jak bardzo spodobał mi się zwrot akcji w twoim opowiadaniu :). Ciekawy pomysł, bo sama myślałam o czymś takim u siebie :). Heheh. Rozdział jest genialny i nie mogę się doczekać następnego, a ciebie zapraszam na moją historię z 1D storyoffaless.blogspot.com/ :). Było by miło jakbyś coś po sobie zostawiła :). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne!
    W ogóle to dzisiaj natrafilam na twój blog. I tak sobie czytam, czytam no i skończyły ni się rozdziały do czytania! Istny koszmar ;D no to pozostaje mi tylko czekać na nowy rozdział c:

    OdpowiedzUsuń