Angus and Julia Stone - All of Me
*
Cherry *
Automatycznie
zamilkłam.
Całe
moje ciało przeszył potworny strach, powodując, że zastygłam w
miejscu, przestając wyszarpywać się z uścisku Harry'ego.
Następne
chwile, skąpane w krzyku i huku wystrzelonych pocisków, przeleciały
mi ekspresem przed oczami. Pamiętam wrzask dziewczynki z reklamy
soków, pistolet wymierzony w jej stronę, i mężczyznę starającego
zasłonić ją sobą. Taylor Swift z rozciętą ręką. Natalie
Portman leżącą w kałuży krwi.
Oni są
wszędzie. Wyskoczyli zza futryn, z okien dachowych, parę wyszło
przez dziurę z podłogi. Mam wrażenie że biorę udział w kręceniu
jakiegoś kryminału.
W
pewnym momencie Harry rzucił mnie na ziemie, i przysłonił moje
ciało swoim. Ścisnęłam jego rękę, dając znak że jakoś się
trzymam. Wiele osób poszło w nasze ślady, bo po chwili z paruset
gwiazd, ubranych w suknie warte miliony, zrobiło się stado leżących
i niewinnych, przestraszonych myszek, zapędzonych przez kota w kąt.
Strzały
umilkły, a ja odważyłam się podnieś wzrok na .. zamachowców.
Jakkolwiek by ich nie nazwać. Ustawili się dookoła sali,
wymierzając pistoletami w środek holu, na którego posadce wszyscy
leżeli.
Boje
się. Jak nigdy wcześniej. Nie mam pojęcia, gdzie są chłopcy,
Ellie, Jane i Glimmer. Nie mam pojęcia ile osób straciło dziś
życie, a ile jeszcze podzieli ich los. Nie mam pojęcia czy uda nam
się z tego wyjść cało.
Ciekawe
skąd Harry wiedział, że coś takiego się stanie. Przecież jakąś
minutę przed tą rzeźą wiedział, że będzie miała miejsce.
-
Szlag. Komórka nie daje znaków życia. Jak my stąd się
wydostaniemy ?
Wyciągnęłam
swoją, ale również nie dało się jej włączyć. Jesteśmy w
potrzasku. Chyba wykorzystali jakieś pole zakłócające.
-
Dobry wieczór zgromadzonym! Świetnie że wpadliście, szykuje się
niezapomniany wieczór!
Nie.
To się
nie dzieje.
Znam
ten głos. Ten drwiący, szyderczy i kpiący głos.
Podniosłam
głowę, modląc się, żeby to nie był On. Jednak..
znalazłam go wzrokiem.
Stał
po boku najtęższego z nich, chyba szefa całej tej szajki. Nie, na
pewno oczy mnie nie mylą. To te same rozwiane we wszystkie strony
czarne włosy, niebieskie oczy patrzące na otoczenie z wyższością,
i usta wykrzywione kpiącym uśmieszkiem. Ten sam Josh.
Teraz
jestem pewna, że nie wyjdę z tego żywa. Ba, nawet moje ciało nie
zostanie w jednym kawałku! Gdy mnie rozpozna, po ćwiartkuje głupią
Cherry na malutkie kawałeczki.
To
był chłodny, listopadowy wieczór. Miałam piętnaście lat.
Wracałam do domu z lekcji gry na perkusji, idąc przez park obok
naszej szkoły. W pewnym momencie drogę zastąpiła mi jakaś
postać, ale było za ciemno żebym cokolwiek rozpoznała. Była ona
mojego wzrostu, więc nie przejęłam się, i ruszyłam dalej przed
siebie. Gdy podeszłam bliżej, rozpoznałam go. Josh Dawkins.
Szkolny bad boy, w którym bujała się masa dziewczyn...grał
przecież w naszej drużynie. Piłkarze mają to pieprzone
powodzenie.
Wydawało
mi się to dziwne, że o dziewiątej ktoś jeszcze mógł tam być,
szczególnie jakiś uczeń z mojego rocznika. Inna sprawa, że
przecież ja tam byłam.
- Nie boisz się chodzić po ciemku, Night?
- Nie boisz się chodzić po ciemku, Night?
-
Dawkins, nie czeka przypadkiem na ciebie jakaś laska za rogiem ? -
wychrypiałam, starając się udawać z irytowaną, co raczej kiepsko
mi wychodziło. Bałam się z nim być sam na sam.
-
Nie, nie śpieszy mi się. Odprowadzę cie.
Protestowałam,
ale i tak poszedł ze mną. Park był bardzo długi, a za nim miałam
jeszcze do pokonania długie aleje, potem publiczny ogród , a
następnie 2 przecznice. Musiałam z nim spędzić następne 25
minut.
Miło
się rozmawiało. Do momentu, aż jego ręka dotknęła dolnej partii
moich pleców.
Następne
chwile były jednymi z najgorszych w moim życiu. Na pewno domyślacie
się, co usiłował zrobić..nie sam. Z krzaków wyłonili się jego
koledzy.
Cała
umazana w błocie, pozbawiona bluzki, biegłam bez butów przez
alejki. Parę minut wcześniej robili ze mną straszne rzeczy, jednak
nie odebrali mi czystości. Gdy myślałam że już zemdleje, na
ławce odnalazłam wzrokiem starszego brata Jane z kolegami.
To
jasne, że się pobili. Przyjaciel Ed'a, który pośpieszył mi z
pomocom tak wtedy dostał, że na całe życie pozostał mu stały
uszczerbek na zdrowiu.
Josh
miał być w poprawczaku.
Ale
jest tu.
-
Wybaczcie, ale musieliśmy pozbyć się paru osób, żeby dać wam
dobry przykład. Jeśli będziecie cicho, to macie większe szanse na
przeżycie. A, i nie próbujcie nawet wezwać pomocy, bo mimo że
telefony wam nie działają, za każde wyciągnięcie komórki
pożegnacie się z tyloma osobami, ile sekund będziecie ją trzymać
w rękach. - głos ich szefa przywrócił mnie do rzeczywistości –
Rozdzielcie ich według ustaleń! Znacie przydzielone wam grupy.
Zgodnie
z rozkazem, przystąpili do roboty. Wkrótce utworzyły się
pojedyncze skupiska, które z tego co widzę są utworzone według
naszego wieku.
-
Grupa A i B, odmaszerować.
'Faceci
w czerni' popchali nas w kierunku wielkich drzwi umieszczonych w
prawym skrzydle. Z trudem nie rozpłakałam się, gdy musiałam robić
większe kroki, żeby nie nadepnąć na martwe ciała. Były to
osoby, które znałam z telewizji, z okładek płyt i gazet.
Skończyły życie w tak tragiczny sposób... Jak władze mogły do
czegoś takiego dopuścić? Czemu ochroniarze przyjęcia okazali się
członkami tej bandy ?
Wydaje mi się, że organizator tej imprezy okazał się również ich sojusznikiem. Zrobili to specjalnie. Wystawili pole trawy, żeby antylopy przyszły wprost do paszczy lwa.
Wydaje mi się, że organizator tej imprezy okazał się również ich sojusznikiem. Zrobili to specjalnie. Wystawili pole trawy, żeby antylopy przyszły wprost do paszczy lwa.
Dopiero
teraz zorientowałam się, że kurczowo zaciskam palce na ramieniu
Harry'ego, a on sam cały czas się na mnie patrzy. Jego koszula była
cała we krwi martwych osób, obok których leżeliśmy..
- Nie
płacz. - wyszeptał, otaczając mnie ramieniem. Zapewnił mi moją
małą replikę bezpieczeństwa. - Będzie dobrze. Już niedługo
przyjedzie policja, zamkną ich, a my wrócimy do domu i zjemy sobie
wszyscy naleśniki. Obiecuje że zrobię ci z podwójną bitą
śmietaną, o ile Niall całej nie wyżarł. - uprzedzając moje
kolejne pytanie dodał. - Tak, są cali. Idą przed nami.
Przed
wyjściem przez tylne drzwi każdemu zakleili usta grubą warstwą
taśmy. Gdy byliśmy na dworze szukałam wzrokiem jakiś wozów
policji, snajperów czy co, ale nie. Zostawili nas na pastwę losu
dla tych skurwieli. Pewnie skapną się że coś jest nie tak dopiero
jak wymordują ¾ z nas.
- Dobra. Wasz odział bierze grupę A i jedzie w ustalone miejsce. - mężczyźni, z dwiema kobietami na czele zaczęli rozdzielać nas do osobnych ciężarówek. To smutne, że około dwadzieścia dzieci gdzieś poniżej czternastki, w ciemną noc jadą w nieznane z osobami, które co rusz mogą je zabić.
- Dobra. Wasz odział bierze grupę A i jedzie w ustalone miejsce. - mężczyźni, z dwiema kobietami na czele zaczęli rozdzielać nas do osobnych ciężarówek. To smutne, że około dwadzieścia dzieci gdzieś poniżej czternastki, w ciemną noc jadą w nieznane z osobami, które co rusz mogą je zabić.
*
Liam*
Mija
drugi dzień odkąd nas uprowadzili, a nadal nikt nie zjawia się z
pomocą. Cały czas spędzamy w niebieskim pomieszczeniu bez okien, w
którym czuje się jak w psychiatryku.
Jest
nas trzydzieści, jednak jestem pewien że nasza liczba już niedługo
zmaleje. Piętnaście osób znajduje się w jednym pokoju, a tyle
samo w drugim...zresztą czemu nazwałem to pokojem? Nie ma tu nic, z
wyjątkiem paru malutkich stołków i drzwi do ciasnej łazienki.
Siedzimy patrząc się po sobie i z trudem tamując łzy.
Co
parę godzin wzywają każdego z nas 'na rozmowe'. Cherry panicznie
boi się iść, bo jednym z tych którzy pilnują naszą grupę jest
ten cały Josh. My też martwimy się, czy w ogóle wróci do nas
żywa.
-
Jestem głodny... Jestem głodny. Jestem głodny.
Spojrzałem
na Nialla, który skulił się w kłębek obok Zayna i kołysał się
w tył i w przód. Na pewno źle to znosi.. dostajemy dziennie tylko
trzy miseczki jakiejś breji.
- Ja
już nie mam siły. I tak nas zabiją, więc czemu to tak
przedłużają? Szybką kulką w łeb oszczędziliby i sobie i nam
czasu.
- Nie
bredź. W końcu nas wypuszczą. Pewnie zażądają okupu i władze
coś załatwią, trzeba tylko cierpliwie poczekać. - odpowiedziała
Hayley, uśmiechając się krzepiąco do Demi Lovato, ale ta i tak
obstawiała swoje. Wiele w życiu przeszła i jest bardziej odporna
psychicznie, ale przez ostatnie dni zrobiła się trochę
pesymistyczna.
-
Ciekawe po co w ogóle nas tu trzymają. Strasznie dużo ryzykują,
przecież nasze tyłki są warte miliony.. ciekawe w ilu programach
właśnie o nas mówią. - Cher, nasza koleżanka z X Factor 'a
zrobiła kwaśną minę, po czym wstała i chodziła od ściany do
ściany.
W
innych okolicznościach pewnie zacząłbym skakać z radości i
chciałbym wziąć od każdego autograf, ale myśl o być może
niedługiej śmierci mnie przytłacza. Nawet Louis zamilkł, patrząc
się drugą godzinę w swoje stopy. Zayn siedzi do wszystkich tyłem
i nie odzywa się ani słowem, a Cherry ściska ręke Harry'ego i
Niall'a gapiąc się w sufit obłąkanym wzrokiem.
Ciekawe,
w jaki sposób umrzemy.
*
Zayn *
Drugi
dzień zniosłem jeszcze gorzej od pierwszego. Może to dlatego, że
pierwsza histeria opadła. Tamtej nocy, gdy nas złapali, każdy
wylewał z siebie tony łez, bezradnie leżał w jednym miejscu,
pytał sam siebie czy to aby nie jest nocny koszmar. Następna doba
to całkowicie co innego. Łzy już nie łagodzą naszych wyblakłych
oczu, upragniony sen nie chce nastąpić, mimo iż tak bardzo go
potrzebujemy.
Wczoraj
wieczorem Harry dostał ataku złości. Rzucał się, z rozbiegu
wbiegał na ścianę, kładł się na posadce i krzyczał, że mają
go wypuścić. A Oni jasno powiedzieli – stawiasz się? No
to żegnaj. Staraliśmy się go uspokoić, bo każdy z nas czuł, że
zaraz wbiegną tu z pistoletami żeby go uciszyć. Ale mu odbiło.
Bił nas, kopał, gdy tylko chcieliśmy mu zatkać buzię, płakał i
wył.
Około
minutę przed wejściem strażników Louisowi udało się nad nim
zapanować. Po prostu go przytulił i obiecał, że nigdy nie da
nikomu go skrzywdzić. Harry zemdlał w jego objęciach ułamek
sekundy przed wtargnięciem 'opiekunów' naszej grupy.
Widzieli
wszystko na kamerach, i kazali się nam odsunąć od lokowatego,
który i tak był obecny z nami tylko ciałem. Josh, ich przywódca,
uniósł pistolet i już miał strzelić, gdy wymizerniała Cherry
wyczołgała się na środek sali. To wystarczyło, żeby chłopak
opuścił broń, i kazał jej iść za nim. Dopiero potem
dowiedziałem się, że Josh to jej 'dobry' znajomy.
Nie
wróciła do nas. Prawie wszyscy sądzą, że już nie żyje.
To
boli. Lubię ją, a nawet bardziej niż lubię, zresztą jak
większość z nas. To nie była zwykła przyjaciółka, tylko raczej
siostra. Której chyba więcej nie zobaczymy..
Uratowała
Harry'ego, ale obawiam się że to pójdzie na marne. On nie będzie
chciał żyć gdy dowie się, że przez niego umarła. Jednak to
wydarzenie skłoniło nas do myślenia. Jeśli Cherry nie żyje, to
znaczy że jest daleko stąd. Bezpieczna. W spokoju zostawiona. Na
pewno ją maltretowali, ale teraz ból jej nie dotyka. Wszyscy, a w
szczególności nasza siódemka chcą do niej dołączyć. Jeśli
wyszlibyśmy z tego cało, co i tak nie jest możliwe, życie bez
któregoś z nas nie byłoby takie samo. Nie wiemy jak, ale na pewno
sami ukrócimy nasze cierpienia.
- Hej,
wy. - obudziły nas głosy strażników, którzy wtargnęli do celi –
Ruszać się, szef chce was widzieć.
Ustawiliśmy
się w parach i wyszliśmy z pomieszczenia. Dopiero teraz zauważyłem,
jak wielki jest to budynek. Na ścianach i podłogach przeważał
kolor biały, ale gdy wyszliśmy z podziemi znaleźliśmy się w
wielkim, złotoczerwonym holu, o wiele większym niż ten, w którym
byliśmy podczas gali. Spotkaliśmy tam pozostałe piętnaście osób
z naszej grupy, tak samo wymizerniałych jak my.
Gdy
prowadzili nas do dowództwa, spoglądałem po obecnych osobach, aż
odnalazłem wzrokiem twarz Jane. Była cała blada, a na buzi miała
długie, czarne kreski od rozmazanego tuszu. Oczy nie były jaskrawo
niebieskie jak zwykle, tylko wyblakły. Szła z rozchylonymi wargami
i wzrokiem wbitym w ziemię. Jej pomarańczowa suknia była cała
porwana, przez co wyglądała na jeszcze bardziej załamaną.
Już
nie zdążę jej powiedzieć, jak bardzo żałuję, że nie mogłem
jej nic wcześniej od siebie dać. Że zachowywałem się, jakbym
dodał ją jako kolejną do listy lasek do przelecenia. Bo przecież
poznała mnie od tej strony.. jako łamacza kobiecych serc,
niestałego kretyna, który co rusz ma jakieś romanse na boku.
Pamiętam
czas który spędziliśmy razem, malowanie po murach, chwile, gdy
pozwoliła mi dotknąć swojego tatuażu. Teraz i to, zostanie
pogrzebane w naszych pamięciach, tak jak już niedługo zostaną
pogrzebane w ziemi nasze ciała. Skóra Jane zapomni o dotyku moich
rąk, a moje oczy zapomną o widoku jej twarzy. Jej usta nigdy już
nie ułożą się w ten zabawny sposób, gdy wymawia moje imię, ani
ja nigdy nie będę mógł patrzeć, jak nerwowo bawi się palcami i
ociera swoje nadgarstki. Wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z
nami.
Obok
niej szła Ellie i Glimmer, dziewczyna którą poznałem w celi. One
i Cherry były najlepszymi przyjaciółkami.. obyśmy wszyscy
spotkali się po śmierci.
Wprowadzili
nas do wielkiej sali, gdzie zajęliśmy wyznaczone miejsce. Na
podeście przed nami stała jakaś blondynka, a obok niej szef całej
tej ferajny. Za nimi siedzieli mężczyźni w garniturach, który
jakoś nijak pasowali mi do strażników, których do tej pory
widziałem.
-
Witajcie. Pewnie ciśnie wam się na usta wiele pytań, ale..
- Czy
Cherry żyje? - Niall przerwał kobiecie, a ona obdarzyła go
lodowatym spojrzeniem.
-
Panna Night żyje, ale niestety nie jest w stanie zjawić się na
konferencji, ze względu na jej stan fizyczny. - powiedziała to z
niekrytą drwiną, a nieopodal siedzący Josh uśmiechnął się do
nas z kpiną. A więc żyje. Kamień spadł nam wszystkim z serca,
jednak słowa ' ze względu na jej stan fizyczny' mówią same za
siebie.. - Niedługo do was dołączy, ale teraz proszę o cisze.
-
Pewnie chcecie wyjaśnień. - kontynuował wysoki, czarnoskóry
mężczyzna – a więc powiem wam jedynie krótką i zwięzłą
informacje, bo nie mamy czasu. Tak więc bierzecie udział w ogromnym
projekcie. Od pokoleń organizacje takie jak nasza próbują naprawić
ten śmierdzący świat. Stosujemy wiele metod.. wojny, misje,
bomby.. to wszystko jest prowadzone w ważnym celu! Musimy obalić
władze, która aktualnie panuje! Musimy od nowa zaprogramować
ludzkość, by szła w dobrym kierunku!
- Tak
więc nad waszym porwaniem pracujemy od bardzo dawna. - głos
przejęła kobieta - To wielki projekt. Na pewno nie wiecie co
słychać w telewizji, ale od czasu gdy jesteśmy w posiadaniu całego
arsenału gwiazd wszystko się zmieniło. Przechwyciliśmy wiele
stacji, na których wbrew woli władz nadajemy nasze propagandy,
hasła, oraz przemówienia, przerywając dotychczasowy program. Teraz
wiemy, że jesteście tu kluczowym wyjściem. Uwierzcie, wasza ofiara
nie pójdzie na marne. Dzięki niej ludzie zobaczą, że skoro
gwiazdy w naszych rękach mogą być w sekundzie zabite, to cała
władza też może być zlikwidowana. Wybuchną powstania, wojny, a
to wszystko w światłym celu! Uwierzcie. Świat już zwariował, od
trzech dni.
-
Grupa D została odbita przez antyterrorystów, a grupę A sami
oddaliśmy. Zostaliście wy – nastolatkowie – i grupa C.
Oblała
mnie fala gorąca. Jesteśmy w rękach jakiś psycholi.
- C
szybko się pozbędziemy. Kluczową 'drużyną' jesteście wy. Czeka
na was specjalne zadanie.
-
Jakie? - spytała Ellie, która wyglądała tak samo blado jak każdy
z nas
- No
więc.. czy ktoś z was czytał bądź oglądał.. Igrzyska
Śmierci ?
_____
NO CZEEEEEEEEEEEEŚĆ KOTKI :DDDD
soł. po pierwsze TAK MNIE BOLĄ OCZY, że nawet tego nie sprawdzę. Jutro z rana muszę przysiąść i przeczytać od nowa na spokojnie, a teraz jak wyłapiecie powtórzenia/ błędy czy cu, nie bądźcie źli.
WIEM, JESTEM GŁUPIA I OKROPNA, ŻE TAK WAS ZANIEDBAŁAM. Ale sami wiecie..
Ten rok szkolny był strasznie ciężki, ale pochwalę wam się *skromnaolga, ano XD*, że udało mi się otrzymać świadectwo z paskiem, przez co jestem TAK CHOLERNIE SZCZĘŚLIWA, że znowu śmieje sie jak psychol :D Dlatego, po 10 miechach pracy, teraz odpoczywam do góry brzuchem, co oznacza.. ŻE ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAŁY SIĘ O WIELE WIELE SZYBCIEJ!
na razie odpuszcze sobie stawianie poprzeczek z komentarzami..
po prostu zdałam sobie sprawę, że i tak nie zyskam popularności z moimi marnymi wypocinami. Widze, ile trudności sprawiło wam naskrobanie dwunastu komentarzy, więc po co to wszystko? Po prostu przyjęłam do wiadomości, że niektórym się po prostu nie chce, ale to nie znaczy że zaniecham publikowania rozdziałów, ba, wręcz przeciwnie! Będę pisała po wsze czasy tą gównianą historię, dla garstki moich stałych czytelników, i o. KOCHAM WAS.
A co do rozwoju akcji.. TAK, WYSYŁAM NASZE CIACHA Z INNYMI NA ARENĘ, MIHAHAHA. Wiem że ta jakaś sekta co ich uprowadziła to naciągana jest, ale no innego pretekstu żeby połączyć to z fabułą Igrzysk Śmierci nie mogłam znaleźć XD
A i 26397542 - moje gg, chcecie, piszcie. ;)
Av . x
na koniec macie suuodkiego Zarry'ego. nie wiem czemu większość z was w ankiecie była przeciwko bromance'ów w opowiadaniu :c