Kim była
Cherry?
Mały
chochlik. Kochający się śmiać i wygłupiać. Taką ją pamiętam.
I mimo tego, jak te straszne wydarzenia ją zmieniły, kocham ją do
dziś. Dużo wycierpieliśmy, ale jesteśmy nadal w stanie się
uśmiechać. A miłość i przyjaźń, to były nasze najsilniejsze
lekarstwa.
~jeden z
członków One Direction ~
*Cherry*
Okej,
kolejny dzień. Jeden z wielu, taki sam, monotonny i do końca nie
wiem czy sensowny.
Siedziałam
w kuchni i wpatrywałam się w wystygłą kawę, zastanawiając się
czy w ogóle jest warta wypicia. Kubek z espresso, mimo że smak ma
doskonały jak zwykle, dziś raczej nie jest wskazany na mój
żołądek. Wszystko co wezmę do ust natychmiastowo zwracam.
Jane z
Ellie się gdzieś ulotniły, o ile w ogóle wstały. Chociaż,
raczej ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna.
Nie wiem co
z sobą zrobić. Sobotni poranek, skacowana Cherry, spokój w kuchni,
skacowana Cherry, pies śpiący na legowisku..
i skacowana
Cherry.
Wczoraj
trochę przesadziliśmy. Tak czy inaczej, niestety ja lubię to
nagminnie robić. Ludzie znają mnie z dwóch rzeczy – tej i
denerwowania innych. Jak ruda to jednak r u d a, nie?
Tak więc
wczoraj trochę mi się nudziło, chwyciłam za telefon i urządziłam
małe spotkanie.
No dobra,
dobra. Co ja mówię ? Party HARD z prawdziwego zdarzenia. Tak,
klękajcie narody. Z moich domówek nie wraca się trzeźwym.
Skończyło
się na wizycie policji, jednak gdy pokazałam dowód osobisty
powiedzieli że przymkną oko. Jeden z funkcjonariuszy poprosił o
autograf dla córki, który ledwo widząc na oczy wypisałam i
podreptałam czym prędzej do łóżka...Ale obudziłam się na
schodach, więc chyba droga była za trudna do pokonania.
Poczułam
wibracje telefonu w kieszeni, co spowodowało natychmiastowy uśmiech
na twarzy. Wiedziałam, że to Jil.
-
Witam ja Ciebie, z
tej strony trup.
-
Hahaha. Zabalowało się?
-
Musiałam odprawiać policje..
-
A to zbieg okoliczności. To ty urządzałaś imprezę, czy u kogoś
byłaś? Bo w wiadomościach mówili o domówce Cherry Night, gdzie
też gliny były.
?!?!?!
-
Ja.. no.. tak, byłam tam. Tego, kończę już. Pogadamy później.
Nie
nie nie nie fajnie. To nie tak miało być!
Jil
jako jedyna osoba znała mnie, choć.. nie wiedziała kim tak na
serio jestem. Może trochę jest to pokręcone, ale tak mi było
lepiej. On, zaraz po babci i Jane z Ellie, wiedział na temat mojej
osoby wszystko.
No
tak, może oprócz imienia, nazwiska i zawodu.
Dla
niego nie byłam tą Cherry Night, z zespołu Sounds of Silence,
tylko Gemmą Little. Jakąś skromną dziewką z małego miasteczka,
na końcu Wielkiej Brytanii. I to było cudowne. Traktował mnie jak
zwykłego człowieka, nie wykorzystywał.. pewnie i tak by tego nie
robił, ale wolałam zachować to w tajemnicy. Póki się da..
-
GDZIE JESTEŚ MOJA WIŚENKO WIOSENNA? Przyniosłam ci coooś !
Aha,
czyli mały jazgot już na nogach.
Ellie
wesoło wskoczyła do kuchni, ale ku mojemu zdziwieniu miała na
sobie buty i bluzę. Czyli była na dworze, więc musiała wstać
przede mną.. umm Level UP! Zwykle śpi do trzynastej.
Jest
bardzo szczupłą, wysoką blondynką. Ma wielkie niebieskie ślepka
i wiecznie zarumienione policzki, w których pojawiają się dwa
wielkie zagłębienia gdy się uśmiecha.
Chwilę
po jej dzikim pojawieniu się w pokoju, dołączyła do nas Jane. Ta
czarnowłosa, również wysoka dziewoja tworzy ze mną i Ellie
zespół. Pop to nasza broszka, jednak zdarza nam się wykonać od
czasu do czasu jakiś utwór rockowy. Zależy od nastroju.
-
Patrz kogo mam! No patrz no, jakie ma fajne włosy!
Ellie
to ma wyczucie. Wprost idealny czas na wizytę jakiś ludzi..
~ Flo Rida - Wild Ones ~
Poczułam
jak żołądek przewraca mi się o 360 stopni. Do salonu wbiegła
jakaś dzicz, piątka tarzanów wypuszczonych z dżungli i dwie
popaprane tarzanki. Zmarszczyłam automatycznie brwi, bo do śmiechu
dziś mi nie było, i z ociągnięciem odsunęłam od siebie miskę.
Tak, była przeznaczona na ewentualne wymioty, ale przecież nie
spodziewałam się gości.
Tak
czy inaczej mam to gdzieś.
Kurczaki
ziemniaki, to raczej niecodzienny widok : piątka z One Direction w
twojej własnej kuchni, gapi się na ciebie jak na idiotkę i dźwiga
twoje przyjaciółki na plecach. Ukryta kamera? Wygrałam coś ?!
-
No CO?! - nie wytrzymałam ich natrętnego wzroku i burknęłam w
stronę jakiegoś blondyna, który stał najbliżej i mielił coś w
buzi. Liam? Niall ? Whatever. Nie jestem ich fanką więc nie wiem.
-
Tak jak pączki na tej wystawie, prawda ? Jeden miał niebieską
polewę, drugi zieloną. Maamoo, zjadłbym twoje oczy.
Automatycznie
mina mi zrzedła. Wstałam z krzesła, wyminęłam chłopców i
przejrzałam się w lustrze wiszącym na ścianie. Widok który
zastałam spowodował to znane mi dobrze ukłucie wstydu.
Zapomniałam
założyć soczewki, na drugie oko. Ze smutkiem spuściłam wzrok,
nie mogąc dłużej patrzeć na swoje odbicie. Wymamrotałam tylko,
że zaraz wrócę i pobiegłam do łazienki.
Nienawidzę
swojej inności. Nienawidzę sposobu, w jaki ludzie się na mnie
patrzą, gdy pokazuję się bez niebieskiej soczewki. Nienawidzę,
jak ktoś sarkastycznie mi z tego powodu prawi docinki, które
przywołują smutne obrazy dzieciństwa.
Kto
normalny, ma jedno oko koloru intensywnej zieleni, a drugie błękitu
? A jakby tego było mało, obydwie tęczówki ma okrążone
nieprzeciętnie grubą, czarną obwódką ? Chyba kosmita. No
właśnie, moje stare przezwisko z czasów podstawówki.
-
Nie słuchaj Nialla. Jak jest głodny, mówi głupoty.
-
Pierwszy raz przyznam mu rację. Ej rudzieelcu, wiem że kiepsko
zacząłem ale.. to była sytuacja alarmowa! Na szczęście zawartość
twojej lodówki była wystarczająca.
Do
łazienki weszli dwoje z nich. Na oko, stawiam że to Niall i ..
ee..Harry? . Ale pewnie się mylę. Pierwszy, długie loki miał
porozrzucane na wszystkie strony, muskały mu policzki i zachodziły
na czoło. Spod bujnej grzywki patrzył w moją stronę zielonymi
oczami.
No
właśnie, znowu mowa o GAŁACH. W poszukiwaniu niebieskiej soczewki
odwróciłam się od nich, a gdy znalazłam małe, białe pudełeczko
dopiero odpowiedziałam.
-
Trudno. Czas powinien mnie przyzwyczaić do tego, że dla ludzi to
niecodzienny widok...a teraz się odwróćcie. To nieprzyjemny widok.
- ustawiłam się przed lustrem, rozchylając palcami powieki lewego
oka, w celu włożenia soczewki. Chcę mieć to już za sobą.
Harry
podszedł do mnie bliżej i wyjął mi pudełko z dłoni. Spojrzał
na mnie poważnie, jednak ja miałam ochote robić uniki jak w
Matrixie, byleby tylko nie patrzył mi w moje dziwaczne tęczówki.
Niall za to znalazł jakieś cukiereczki.. to znaczy, to były małe
mydełka, ale ciekawe kiedy się skapnie. Ja zaś w końcu uległam,
i pytająco spojrzałam na Lokowatego.
-
Twoje oczy, tak na pierwszy rzut bo jeszcze cie nie znam, są chyba
największym plusem twojego wyglądu. Według mnie są pociągające.
- poruszał śmiesznie brwiami, przez co oboje się zaśmialiśmy.
Tak w ogóle, nadal nie wiem co oni robią w moim domu. Wypadałoby
się spytać.
- Jakiż to
powód waszej wizyty w moim królestwie, nadobny waćpanie ?
- Pozwól
za mną niewiasto, doprowadzę cie do komnaty wtajemniczenia. I
obronie przed tym smokiem, spoczywającym na legowisku!
Gdy
weszliśmy do salonu każdy spojrzał się na nas pytająco, bo
pewnie byli zdziwieni moją głupią akcją. Ale nikt nigdy nie
twierdził, że jestem jakoś specjalnie normalna. Kwestia
przyzwyczajenia..
Chciałam
zacząć się już tłumaczyć, ale nagle jakiś blondyn rzucił się
na mnie i zaczął przytulać, jakbyśmy się znali od dziecka.
Zaczął skakać ze mną w kółko, a raczej ja zdziwiona stałam w
jego żelaznym uścisku i unosiłam się tak jak mi zagrał. Chyba
ktoś tu jest bardziej poświrowany ode mnie.
- HALO,
KTOŚ MI POWIE CO SIĘ W OGÓLE DZIEJE?!
- Twoja
dzienna porcja witaminy M jak miłość, koteczku, flamingu,
stawonogu!
Tym razem
ja też wybuchłam nieokiełznanym śmiechem.
'Ten świr'
okazał się Louisem. Dalej poznałam Liama i Zayna, a pozostała
dwójka już nie była mi obca. Od zawsze myślałam, że to tylko
komercyjny boysbandzik.. do tego, muszę się przyznać że gejowski,
ale natychmiastowo zmieniłam o nich zdanie. Piątka żartujących
sobie ze wszystkiego, do tego przystojnych i zadziwiająco podobnych
do nas chłopców odwiedziła nas z dość niecodzienną sprawą.
Albowiem...
- Co
powiedzie na wspólny kawałek? - mruknął od niechcenia Zayn, jakby
to była propozycja wyjścia na kawę. Piosenka z One Direction? Tak
dziwne, że aż fajne. - Nasz menadżer rozmówił się z waszym i po
to tu przysłał. W Starbucksie spotkaliśmy Ellie i.. Jane. -
Zerknął nieśmiało nadmienioną dziewczynę, a ona nawet nie
zwróciła na to uwagi. No bez jaj. Jakiś rozchwytywany przez tłumy
psychofanek koleś od godziny stara się dojść do jakiegokolwiek
flirtu z moją przyjaciółką, a ta nawet nie zwraca na to większej
uwagi?! Komuś się chyba przyda porządny kop w zad.
- To je
zgarnęliśmy, podczas gdy ty sobie spokojnie trzeźwiałaś.
* Harry *
Nigdy nie
sądziłem, że spotkamy kogoś tak zadziwiającego podobnego do nas.
My mieliśmy bromance, one.. ee.. sismance? Nie, chyba coś
poknociłem. Ale chyba łatwo się domyślić o co chodzi.
Wszystkie
trzy są inne. Ellie to taka artystka – wiecznie coś rysuje.
Byliśmy u nich około 3 godziny, a w tym czasie zdążyła zrobić
szkice naszych twarzy, żeby 'powiesić sobie nad łożem'. Do tego
nawija ciągle o zakupach, ale nie mylcie jej z blond pustakiem. Jej
kolor włosów i tak nie ma tu nic do rzeczy.
Jane to ich
liderka, bardzo podoba do Zayna. Niby nieco cichsza od pozostałej
dwójki, a i tak pożartować umie. Widać na pierwszy rzut oka, że
jest ambitna i wrażliwa.
A Cherry..
Te jej
oczy.. ich głębia mnie zjada od środka. Gapiłem się w nie jak
głupi, gdy pierwszy raz zobaczyłem ją ślęczącą nad miską. Ona
zrozumiała to inaczej niż miałem w zamiarze i uciekła, a Louis od
razu kopnął mnie w tyłek i kazał za nią biec.
Nie ma to
jak mój fachowy doradca i anioł stróż.
Do tego
rude włosy, małe piegi i bardzo jasna skóra – wszystko tak
kontrastowało, aż cieszyło oczy. Jakby na złość wszystkiemu,
ona raczej moje podrywy rozumiała jako poczucie humoru.
Co mnie do
niej jeszcze bardziej przyciągało? Była traktowana tak jak ja.
Jako ta najmłodsza w zespole, dziewczyny chuchały na nią jak na
dziecko. I to trochę śmieszne, bo była tylko rok młodsza od
reszty. W każdym razie, ja miałem podobnie z chłopakami.
Niall
wyrwał mnie z rozmyślań hałasując w lodówce, której zawartość
pochłaniał w zastraszających ilościach.. no może dla niektórych,
bo dla nas to codzienność. Gdyby nie jego głos i ładna buzia,
dawno by zbankrutował z takim tempem wtrąbiania wszystkiego co
spotka na swojej drodze.
No tak,
Horan..
Sposób w
jaki i on na NIĄ patrzył, i ona na niego, denerwował mnie od
samego początku. Niby nie kocham Cherry, bo dopiero ją poznałem,
ale jednak coś mi tu nie pasuje. Do tego te ich śmiechy, to jak
jedli lody z jednego pudła i ich ręce co chwile się spotykały, to
wszystko było nie do zniesienia.
Postanowiłem
zwierzyć się z tego wszystkiego Gemmie. Najlepszej przyjaciółce,
zaraz po chłopakach. Ona zawsze znalazła jakieś wyjście z
sytuacji, potrafiła walnąć jakiś suchar rozładowujący stres i
pocieszała jak mało kto. Niby ja byłem dla niej jakimś Jilem, ale
chyba jasne dlaczego nie podałem jej swojego prawdziwego imienia.
Poznaliśmy się przez jakiś serwis, z rok temu, a ona dalej nie
wiedziała kim tak naprawdę jestem. Na razie niech tak zostanie.
' Nie
uwierzysz jak wspaniałych ludzi dziś spotkałem' – wystukałem na
klawiaturze, a po chwili namysłu dopisałem - ' W parku byłem z
kolegami i spotkałem takie śmiechowe dzieweczki' – dobre kłamstwo
nie jest złe.
' Witaj w
klubie!!' - odpisała.
**
No to się zaczęło. Na razie nie bójcie się, nie zniszczę im życia w drugim rozdziale czy co, spokojnie ^^ Teraz cieszą się beztroską codziennością. Póki mogą.
Nadal nie wiem, z kim ma być Cherry. Powiem tylko, że najbardziej pasuje mi chyba Niall i Harry. Z tego co widzę, w ankiecie prowadzi ten pierwszy ;) Czas pokaże kto wygra!
Woooah, aż 5 osób obserwujących, prawie 300 odwiedzin i 3 komentarze przy prologu? Może dla was to pestka, ale dla mnie to znaczy bardzo, bardzo dużo. Nawet nie wiecie, jaką przyjemność mi sprawiliście. Mam nadzieję, że coraz więcej osób zacznie się udzielać :3
Jeśli chcecie mojego twittera -> @no_olga
Av. xx